Lubimy takie książki. Są w sam raz do wspólnego wieczornego czytania.
Tytuł: Kapelusz opowieści
Autor: Różni
Ilustracje: Różni
Wydawnictwo: Harper Kids
Dla kogo: Od kiedy dziecko jest w stanie posiedzieć i posłuchać książki czytanej przez rodzica, do… szczerze nie wiem. Mój dziesięciolatek na pewno nie sięgnął by po tą książkę, żeby czytać ją samemu (bo taka trochę mało młodzieżowa), ale kiedy czytam młodszemu, to się wciąga i przeżywa opowiadane tam historie.
O czym: Jest to zbiór siedmiu historii, które nie mają ze sobą praktycznie nic wspólnego. Każda napisana jest przez kogo innego, każdą też kto inny zilustrował. Dodatkowo różnią się też samym gatunkiem literackim. Mamy baśń o królestwie Świętego Spokoju, fantasy o dęboludach, reportaż, w którym mały chłopiec ratuje psa jak prawdziwy komandos, dziennik opowiadający przygody pewnego archeologa, przygodę (tych akurat z jakiegoś powodu jest dwie) – o bohaterskim chomiku i smokach i kryminał kulinarny. Po prostu zbiór ciekawych historii.
Plusy: Pięknie zilustrowana książka oraz historie, które choć nie są zbyt skomplikowane – nie są też ani proste ani oczywiste. Po prostu fajnie się to czyta i ogląd.
Fajnym pomysłem jest też to, że opowieści są z różnych gatunków literackich, a przed każdą z tych opowieści można sobie przeczytać czym charakteryzuje się dany gatunek, a potem sprawdzić, czy wszystko się zgadza. To takie naturalne wprowadzenie do późniejszej nauki o literaturze.
Minusy: W zasadzie chciałam się przyczepić reportażu – bo chociaż w definicji gatunku jasno autorzy napisali, że reportaż powinien się opierać na faktach, to jednak sama historia raczej nie wygląda na autentyczną.
Druga sprawa jest taka, że w porównaniu z pierwszą częścią – „Kociołkiem opowieści” – mamy zawężony wybór gatunków. Nie pojawia się nic z gatunków lirycznych (a w „Kociołku” mamy i bajkę i epos) i szczerze – mi osobiście tego brakuje, bo były to naprawdę ciekawe historie i ciekawie napisane, a dzięki temu, że były „ukryte” wśród prozy, moje własne dzieci nie podniosły larum przy czytaniu i pozwoliły sobie te historie przeczytać. Niestety od jakiegoś czasu książki z wierszykami poszły u nas w odstawkę, a tak była szansa na kontakt z liryką. W „Kapeluszu” niestety tego nie ma.