Koniec sierpnia. Ostatnie dni wakacji. Pełen relaks. Wygrzewamy się w resztkach słońca i zbieramy siły na nowy rok szkolny. Dobrze mówię?
Czy może raczej zamiast zbierać siły i powoli nastrajać się psychicznie do podjęcia ciężkiej dziesięciomiesięcznej pracy, latamy ogłupieni przez reklamy i wystawy w supermarketach i centrach handlowych, bo przecież do szkoły trzeba kupić jeszcze tyle rzeczy?
Co kto lubi, prawda?
Na szczęście w edukacji domowej dużo łatwiej jest nie ulec temu szaleństwu. Dlaczego tak jest, i czego nie musimy kupować, a co okazało się niezbędne pisałam już tutaj. Jeśli interesuje Was jak kompletowaliśmy naszą wyprawkę szkolną z początkiem edukacji domowej, to zapraszam do przeczytania tego tekstu.
Uzupełnienie
Dzisiaj za to chciałam Wam pokazać jak podchodzimy do uzupełniania brakujących rzeczy i jakie zakupy planujemy na nadchodzący rok szkolny.
Po kolei, czyli…
1) Zaczynamy od przeglądu tego, co zostało po latach ubiegłych. Okazuje się, że mamy całkiem spory zapas kredek, długopisów, ołówków różnego typu, gumek, nożyczek i linijek oraz cyrkiel. Te rzeczy zazwyczaj akumulujemy w jakiś magiczny sposób i mam wrażenie, że z roku na rok mamy ich więcej. Mamy też jeszcze kleje, plastelinę i trochę farb (ale o nich później).
2) Kolejnym krokiem jest ustalenie, czego nam tak naprawdę w tym roku potrzeba. Ten punkt wymaga trochę namysłu i wykonuję go zazwyczaj w kilku fazach:
faza 1: co moje dzieci lubią robić i na czym spędzają swój czas na co dzień – u nas jest to głównie czytanie książek, rysowanie, budowanie z klocków. Czy czegoś w tej kwestii nam brakuje? Książki dostarczamy na bieżąco, więcej klocków nam się w domu nie zmieści, za to jeśli chodzi o rysowanie, warto by uzupełnić zapasy flamastrów (niestety nie są tak trwałe jak kredki). W związku z tym pierwszy towar trafia na listę.
faza 2: co nam będzie potrzebne do nauki (mowa o opanowaniu podstawy programowej, jak również o naszych indywidualnych planach). Ponieważ głównym zadaniem Miśka będzie w tym roku opanowanie liter pisanych, a Janek zaczyna czwartą klasę, czyli wchodzi nam podział na przedmioty, potrzebne nam będą zeszyty. Na razie w formacie A4 – jeden w trzy linie do pisania i drugi w kratkę – na razie do tworzenia własnej osi czasu na historii. (Nad kolejnymi będziemy się zastanawiać kiedy zdamy historię – na razie nie są nam potrzebne.) Patrząc na matematykę, której planujemy się uczyć z mniejszym lub większym natężeniem przez cały rok, przyda nam się też kątomierz. To już trzy kolejne punkty na liście zakupów.
faza 3: co z zajęciami dodatkowymi? U nas od pięciu lat są to zapasy. A ponieważ chłopakom przybywa rzeczy niezbędnych na treningu, plecak stał się za mały i w tym roku mam zamiar kupić im większą torbę. To kolejny zakup.
3) Lubię też przy okazji zastanowić się, co nam już nie będzie potrzebne. Dlatego oddajemy i sprzedajemy książki, które już nas nie interesują, to samo z zabawkami, z których chłopaki już wyrośli, albo które okazały się dla nich mało interesujące. W tym roku z pokoju wyrzucę też farby, które do tej pory zajmowały sporo miejsca, a z których chłopaki w zasadzie nie korzystają. Może ja sobie trochę pomaluję, zanim się zeschną całkiem? Wylatują stare zeszyty, nieskończone i odłożone na wieczne nigdy kolorowanki, niepiszące długopisy i flamastry i wszystko inne co już nam tylko przeszkadza. Mały pokój wymaga niestety dużego zdecydowania i wzięcia sentymentów na wodze. Bez tego szybko w pokoju zabrakłoby miejsca dla dzieci.
Podsumowując nasza tegoroczna wyprawka składać się będzie z:
(Tak, powyższe linki są linkami reklamowymi i klikając w nie pozwolicie mi zarobić kilka groszy. Wy za nic nie płacicie, a mi może uda się nazbierać chociaż na kątomierz, bo patrząc po cenach przyborów szkolnych obawiam się, że na wiele więcej nie starczy).
A najlepsze w kompletowaniu wyprawki w edukacji domowej jest to, że wcale nie musimy się spieszyć i możemy spokojnie poczekać na niezawodnie nadchodzące we wrześniu przeceny.
Ile rzeczy Wy musicie kupić, żeby skompletować tegoroczną wyprawkę?