Naprawdę świetna książka. Tylko tyle mogę powiedzieć.
No dobra, żartowałam. Powiem Wam coś więcej.
Tytuł: O chłopcu, który był kotem
Autor: Paul Gallico
Wydawnictwo: Kropka
Dla kogo: 6 – 12 lat. Z tą uwagą, że jest to książka między innymi o śmierci, więc jeśli młodsze dzieci są szczególnie wrażliwe na ten temat, to lepiej może trochę przełożyć lekturę na później.
O czym: O chłopcu, który w wyniku dziwnego wypadku i zbiegu okoliczności stał się kotem. Kiedy chłopiec budzi się w swojej nowej postaci, oczywiście dorośli go nie rozpoznają i przeganiają z domu. Od teraz musi sobie radzić sam na ulicach wielkiego – i jak się okazuje niebezpiecznego – Londynu. Jest to szczególnie trudne, zważywszy na fakt, że chłopiec w ludzkiej postaci był jeszcze za mały, żeby się samodzielnie poruszać po mieście, a co dopiero mówić – jako kot. Przecież nie ma zielonego pojęcia jak zachowują się koty.
Na szczęście spotyka Jennie. Kotkę, która porzucona przez ludzi, nauczyła się radzić sobie sama i jest z tego całkiem dumna. Bierze ona Petera pod swoją opiekę i uczy go wszystkiego, co powinien wiedzieć prawdziwy kot. A przy okazji pokazuje mu świat pełen przygód.
Plusy: Wrażliwość tej książki jest naprawdę chyba jej największym atutem. Pomimo tego, że książka opowiada o naprawdę trudnych sprawach – porzuceniu, zdradzie, śmierci, przyjaźni, poświęceniu, lojalności… – robi to w sposób bardzo naturalny i oczywisty, bez niepotrzebnego patosu, bez superbohateów, bez nadymania się… Naprawdę atmosfera i wrażliwość tej książki zrobiła na mnie bardzo duże wrażenie.
Plus też za ciekawe przygody, zwroty akcji i tym podobne rzeczy (trochę mniejszy, a o tym dlaczego napiszę za chwilę).
I plus za to, że książka świetnie tłumaczy kocie zachowania i ogólnie można mimochodem dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy o tych zwierzakach.
Minusy: Jedyna rzecz jaka mi przeszkadzała, to czasami (zaznaczam CZASAMI) trochę dłużące się rozmowy kotów i niektóre opisy. Ogólnie ten niespieszny klimat tworzy tą wspaniałą atmosferę o której pisałam wcześniej, ale były takie momenty, że (przynajmniej w moim odczuciu) zwalniał za bardzo. Na pewno nie jest to duży zarzut, ale nie miałabym czystego sumienia gdybym napisała, że fabuła utrzymuje czytelnika cały czas w napięciu.
Dla niektórych minusem może być też fakt, że książka pokazuje naprawdę różne odsłony życia – łącznie z tymi trudnymi – porzuceniem czy śmiercią. Prawdopodobnie dla niektórych dzieci mogą być to zbyt trudne emocje do samodzielnego poradzenia sobie z nimi. W takich wypadkach myślę, że warto czytać ją wspólnie z rodzicem i rozmawiać. Bo że warto przeczytać – nie mam wątpliwości.