Przed Świętami pisałam o „teorii luźnych części.” Dzisiaj chciałam pokazać jak w prosty sposób wykorzystać je do zabawy. Potrzebne są „luźne części” (w naszym przypadku kasztany) i pojemniki (najlepiej z różnych materiałów). Pomocny będzie też koc.
Zasady są proste:
Rozkładamy koc, układamy na nim pojemniki i kasztany, siadamy i zaczynamy. Można przesypywać, wyjmować, rozsypywać, sprawdzać jaki dźwięk wydaje kasztan wpadając do metalowego kubka, a jaki – do plastikowego. A jak już wszystko jest przebadane, wsypujemy kasztany do kubków, potrząsamy nimi i śpiewamy piosenkę w nieistniejącym języku. Albo jakąkolwiek piosenkę.
Jest wesoło i głośno. Trzeba tylko pamiętać, że jeśli bawimy się z takim maluchem jak Micha, trzeba pilnować, żeby nie zjadł wszystkich części.
A po co koc? Z doświadczenia wiem, że przy tego typu zabawach, zawsze coś się wysypuje. A dużo łatwiej sprzątnąć z koca, niż zbierać małe elementy po całej podłodze.