Tytuł: Sami. Wymiar czwarty i pół
Wydawnictwo: Egmont
Autor: Gazzotti Vehlmann
Dla kogo: nie dla dzieci. Pierwszy tom oceniłam na 8+, ale po przeczytaniu drugiego i trzeciego stwierdzam, że to raczej nie jest komiks dla dzieci, podtrzymuję to zdanie.
O czym: To historia dzieci, które wskutek jakiegoś dziwnego zjawiska zostają same w mieście. Od pięciu tomów próbują ogarnąć, co się stało z dorosłymi i po prostu starają się przeżyć. Okazuje się jednak, że to nie dorośli zginęli, a dzieci zmarły. W tej części zaczyna to do nich docierać. Jednak świadomość śmierci wcale nie kończy dziecięcej walki o przetrwanie, wręcz przeciwnie – po raz kolejny, sytuacja która wydawałoby się nie może być już gorsza, pogarsza się.
Plusy: Wciągający, szybka akcja, ciągłe zmiany. Fabuła się jak najbardziej klei, a akcja trzyma w napięciu. Różnorodni bohaterowie, którzy jednak przez całą historię utrzymują swoje charakterystyczne podejście do życia. Od strony psychologicznej każdy z tych bohaterów jest naprawdę spójny, a ich reakcje na to, co się dzieje są przez autora wyraźnie przemyślane. Komiks jest też takim trochę odbiciem świata dorosłych w oczach dzieci. Mnie osobiście zmusił też do zastanowienia się nad tym, czemu pewne rzeczy uważam za odpowiednie dla dzieci, a inne – nie. Ogólnie bardzo fajny komiks. I naprawdę w napięciu czekam na kolejną część, ale, moim zdaniem, nie jest to lektura dla dzieci.
Minusy: Krew, przemoc, broń, śmierć, strach i ból… Jednym słowem – nie jest to komiks dla dzieci.