Kolejna gra autora Ubongo i Papui.
Tytuł: Nowa Gwinea
Wydawnictwo: Egmont
Dla kogo: Wydawnictwo mówi 8+. Wydaje mi się, że jest to adekwatna ocena.
Zasady gry: Każdy z graczy dostaje zestaw klocków, czyli chatek w wybranym przez siebie kolorze. Klocki te są różnych kształtów. Na początku każdej z rund otrzymujemy też planszę, na której będziemy budować z tych klocków. Przy budowaniu należy pamiętać o tym, by po pierwsze zakryć wszystkie oczka wodne, po drugie starać się również zakrywać krzewy owocowe i po trzecie, by chatki stykały się ze sobą krawędziami. Kto pierwszy zakryje wszystkie oczka wodne – wygrywa rundę. Gra kończy się po dziewięciu rundach.
Plusy: Gra jest wciągająca, dobrze wykonana. Plus za proste zasady, wystarczyło nam pięć minut, żeby wszystko było jasne. Gra, tak jak i poprzednie gry tego autora świetnie ćwiczy inteligencję przestrzenną i logicze myślenie, ale ogólnie muszę przyznać, że Nowa Gwinea podoba mi się bardziej niż Papua, chyba właśnie dlatego, że łatwiej się tu odnaleźć w zasadach, wszystko jest proste na pierwszy rzut oka. Chociaż najbardziej chyba jednak wolę to pierwsze, klasyczne Ubongo. Ale to być może jedynie subiektywne wrażenie.
Dla mnie plusem jest to, że można grać na dwóch poziomach. Ja jako dorosły gram na trudniejszej stronie planszy, dzieci – na łatwiejszej. W ten sposób i dla mnie i dla nich gra jest wciągająca, ja się nie nudzę, bo nie muszę ciągle udawać, że nie umiem czegoś zrobić, a oni nie denerwują się, że ciągle przegrywają.
Minusy: plansza do liczenia punków jest trochę mało czytelna, kilka razy musieliśmy się zastanawiać, jak się po niej poruszać.