Dzisiaj klasyka
Tytuł: Asteriks i Gryf
Tekst: Jean-Yves Ferri
Rysunki: Didier Conrad
Wydawnictwo: Egmont
Dla kogo: na moje oko, tak 5+. Chociaż jak zwykle w przypadku Asteriksa i Obeliksa starsi czytelnicy znajdą więcej zabawnych nawiązań do codziennego życia, niż młodsze dzieci.
O czym: Cesarz zleca swoim oddziałom misję odnalezienia legendarnego Gryfa. Jego istnienie potwierdziła Barbarzyńska branka. Dlatego rzymskie oddziały udają się do Barbaricum, niezbadanej jeszcze krainy na Wschodzie. W tym samym czasie do Barbaricum udają się też Asteriks, Obeliks i Panoramiks w odwiedziny do znajomego Akiedystravy.
Nasi bohaterowie jak zwykle wykazują chęć niesienia pomocy w odbiciu branki, która okazuje się siostrzenicą Akiedystravy. Problem polega na tym, że po pierwsze zima w Barbaricum jest tak zimna, że magiczny napój zamarza i traci swoje właściwości, a po drugie na tym, że barbarzyńskie kobiety uważają, że walka to rzecz kobieca i nie bardzo wierzą, że Asteliks sobie z nią poradzi.
Jak to się skończy – najlepiej dowiedzcie się sami.
Plusy: ciekawa fabuła, dowcip, nawiązania zarówno do historii, jak i czasów współczesnych (jeden z bohaterów nazywa się np. Fakenius – zgadnijcie co robi). Bardzo podoba mi się też pokazanie odwrotności tego, co tradycyjnie znamy z historii o wojnach i walkach, czyli tym razem to kobiety idą walczyć, a mężczyźni – tradycyjnie pilnują dzieci, gotują i sprzątają po imprezie. Jakby nie było komiksy o Galach i ich magicznym napoju to już klasyka i niezawodnie trzymają poziom.
Minusy: Jak mam się czepiać, to nie jest to moja ulubiona czcionka, szczególnie, że ze względu na odróżnienie Barbarzyńców od Rzymian i Galów, według autorów przeciągają oni literę „e”. W zapisie objawia się to odwróceniem tej litery, a przy często małej czcioneczce, czasem ciężko się doczytać, co mówią.