Macie czasem wrażenie, że życie to ciągłe fale zmian? Lepiej, gorzej, lepiej, inaczej… Odkąd mam dzieci ta falowość mocno mi się nasiliła.
Fascynacja
Najpierw fascynacja nową rolą i nową istotą, która pojawiła się w moim życiu. Odkrywanie na nowo zasad wychowania i pedagogiki. Odnajdywanie uczuć, których wcześniej nie znałam…
Zmęczenie
Drugie dziecko i silna fala zmęczenia, z jednej strony dwójką małych dzieci, brakiem snu, tym, że cokolwiek bym nie robiła, i tak nie jestem w stanie zaspokoić potrzeb wszystkich osób w domu… Z drugiej, wrażenie że moje życie stoi w miejscu, a mi brakuje siły, ale też inspiracji. W życie zaczęła mi się wdzierać pustka i beznadzieja, przytłaczała świadomość ciągłych niepowodzeń na różnych frontach. Na szczęście trafiłam wtedy na cykl Asi Baranowskiej i z każdym kolejnym webinarem czułam, że się odbijam, a moje życie znów nabiera sensu. Zmieniłam fryzurę, zrobiłam makijaż, poszłam na zakupy, schudłam, wróciłam do odkładanych na wieczne potem sportów walki, a nawet zaczęłam taniec na rurze, którego chciałam już od dawna spróbować, ale szczerze – trochę się bałam. Ale też zmieniłam podejście do mojej roli w domu, obowiązków i ich podziału. Czułam, że świat stoi przede mną otworem (i nie – nie był to otwór między pośladkami).
Pewność
Zmieniłam pracę, a w zasadzie dołożyłam sobie drugą. Początkowo dawałam radę pogodzić wypracowany wcześniej tryb dbania o dietę, o swoje potrzeby, o treningi. Jednak im dłużej pracowałam w dwóch miejscach, tym mniej miałam siły i ochoty. Pracy nie mogłam zostawić, więc w ramach odpuszczania – odpuściłam sport i częściej pozwalałam sobie na mniej zdrowe – gotowe posiłki. Przyszło przemęczenie, nie miałam siły zadbać już o siebie. I choć logicznie rzecz biorąc byłam sobie w stanie wytłumaczyć, że te kilka kilogramów nie ma znaczenia, a bez makijażu czy fryzury też można iść do pracy, to jednak podświadomie nie czułam się już tak pewnie.
Kwarantanna
Potem przyszła kwarantanna, zamknięcie w domu i kolejne kilogramy i brak kontaktu z ludźmi. Na szczęście z końcem roku szkolnego podjęłam decyzję o rezygnacji z jednej pracy. Teraz wszystko się ułoży, poprawi – myślałam sobie. Tylko niestety – w międzyczasie okazało się, że covid w połączeniu z boreliozą popsuły mi serce. Zakaz ruchu od kardiologa. Kolejne leki, które nie przynosiły pożądanych rezultatów, powtórnie przebyty covid, który jeszcze nasilił objawy, ciągłe zmęczenie, strach przed tym, że chociaż niby na razie nie ma wielkiego zagrożenia życia, to może w każdej chwili coś się wydarzyć, a przecież kolejne szpitale przekształcane są na szpitale covidowe, kolejne oddziały zamykana, a karetki stoją pod izbą przyjęć godzinami…
Nadzieja
Do zmęczenia i braku siły wywołanego arytmią dołączyło zmęczenie i brak siły spowodowany brakiem ruchu, stare kontuzje, do tej pory trzymane w ryzach siłą mięśni, razem z osłabieniem zaczęły dawać o sobie znać. I chociaż niby w pracy robię to co lubię, to nawet praca nie dawała radości. Kolejny raz znalazłam się w punkcie sprzed czterech lat. Kolejny raz potrzebuję zmiany i odnalezienia w sobie pewności siebie, oraz pasji. Mam nadzieję, że kolejna fala życia będzie lepsza, ale też wiem, że żeby to nastąpiło, sama muszę coś zmienić. Trzymajcie za mnie kciuki i nie dziwcie się proszę, jeśli na blogu będą pojawiać tematy, których być może się nie spodziewaliście. Wchodzę w nową falę – falę szukania czegoś nowego. Czegoś, co mam nadzieję czeka na mnie za tuż za rogiem i pomoże mi odszukać mój entuzjazm.
Pamiętaj, że ja w ten artykuł włożyłam czas i pracę. Jeśli więc Ci się podoba i uważasz, że może się przydać komuś z Twoich znajomych – udostępnij go dalej. Takie udostępnienia i komentarze, to dla mnie znak, że moja praca nie idzie na marne.
Jeśli masz do mnie jakieś konkretne pytanie, pisz pod wpisem lub na maila nasze.kluski@o2.pl Pomogę, na ile będę umiała.
A jeśli jesteś na blogu po raz pierwszy – serdecznie zapraszam do zapoznania się z zakładką „Od czego zacząć czytanie bloga?”