Nie wiem czy to kwestia mojego wieku czy zmian klimatycznych, ale ostatnio mam wrażenie, że czas przyspieszył i biegnie jak oszalały. Dopiero co Klusek na samochód mówił „tuptuś”, a teraz w długim wywodzie i z użyciem wielu trudnych słów tłumaczy mi zawzięcie drugi miesiąc, że strasznie, ale to strasznie potrzebuje Brawl Starsa i swojego własnego telefonu.
Jeszcze chwila i zainteresowanie grami komputerowymi prawdopodobnie przemieni się w zainteresowanie płcią przeciwną i uważne przyglądanie się zmianom zachodzącym we własnym ciele. I tak zastanawiam się czasem jak to było, kiedy ja sama przez to przechodziłam. Wszystkie te pytania, na które co najwyżej Bravo Girl próbowało odpowiadać. Ciągła niepewność, czy aby na pewno wszystko jest jak trzeba, czy to co czuję jest normalne i jak sobie z tym radzić. Oj był to na pewno ciekawy czas, ale bardzo trudny. I chyba szczerze mówiąc nie chciałabym po raz kolejny przez to przechodzić.
Czeka to jednak moje dzieci. I to znając życie prędzej niż bym chciała. Obawiam się też, że choć okres dojrzewania dla naszego pokolenia był trudny, to obecnie może być to nawet jeszcze trudniejszy. My mieliśmy ograniczone źródła wiedzy, co na pewno nie było dobre. Ale dzisiejsza młodzież ma nieograniczone źródła wiedzy. I to jest chyba jeszcze gorsze. Dziś Google odpowie na prawie każde pytanie dorastających ludzi. Świetnie, prawda? Tylko prawdopodobnie na każde pytanie udzieli kilku, często zaprzeczających sobie odpowiedzi. Znalezienie wartościowych treści wymaga umiejętności szukania i weryfikacji źródeł, a to niestety nawet nie wszyscy dorośli potrafią, a co dopiero mówić o dzieciach.
Dodatkowo młodzież jest ze wszystkich stron bombardowana „złotymi radami” dotyczącymi tego, jak powinni wyglądać, jak się zachowywać, czego oczekiwać po związku, jak traktować płeć przeciwną, na czym związek powinien się opierać, co robić, jeśli druga osoba nie spełnia naszych oczekiwań, jak powinno zmieniać się ich ciało, oczekiwania, itd. Wystarczy przyjrzeć się filmom i serialom adresowanym do tej grupy wiekowej. Oczywiście większość tych oczekiwań jest nierealna, lub całkowicie sprzeczna ze sobą: ufaj chłopakowi, ale sprawdź mu od czasu do czasu telefon. Kochaj swoje ciało – ale pamiętaj, że zawsze możesz coś poprawić, bądź sobą – ale nie pokazuj drugiej osobie wszystkiego… I tak dalej i tak dalej… Oczywiście wszyscy wiemy, że film to nie życie, ale często nie zdajemy sobie sprawy, jak wiele telewizyjnych wartości przenosimy potem na własne oczekiwania i rozczarowania.
Mnogość źródeł i teorii na temat dojrzewania, seksu i związków do jakich młodzież ma obecnie dostęp może być źródłem naprawdę wielkiego zamieszania w młodych głowach. Dlatego cieszę się, że powstają publikacje skierowane specjalnie do nastolatków, właśnie po to, by im te informacje rzetelnie i konkretnie wyjaśnić. Dzisiaj właśnie o jednej z takich książek – „To nie jest książka o seksie.” Tytuł może trochę mylący – bo tak naprawdę to jest książka o seksie, ale nie tylko. Jest to książka o seksie, dorastaniu, pierwszych związkach, czyli o wszystkim tym, co zajmuje nastoletnie głowy. Autorka – CHUSITA FASHION FEVER – będąc vlogerką , zauważyła jak wiele pytań związanych z seksem i dorastaniem mają młodzi ludzie oglądający jej kanał. Postanowiła więc im pomóc i napisała książkę. Jest to zbiór informacji dotyczących zmian w ciele:, relacji międzyludzkich, emocji związanych z dorastaniem, ale również konkretnych wskazówek dotyczących seksu. Czym jest orgazm? Czy na pewno jesteś zakochana? Chodzimy ze sobą czy nie? Jak powinna wyglądać randka? Jak się rozstać, kiedy coś się nie układa? Czy każda relacja musi być długotrwałym związkiem? Co z tym seksem? Kiedy zacząć? Jak długo to potrwa? Jaką pozycję wybrać? Jakie w ogóle są rodzaje seksu?
Na wszystkie pytania autorka stara się odpowiedzieć szczerze i w duchu szacunku do własnych i cudzych potrzeb. Dodatkowo, dorzuca kilka testów, które pomogą ustalić np. ile tak naprawdę już o seksie wiesz, albo jakiego typu związek tworzycie? Oczywiście testy mają być jedynie zabawą, a autorka sama sugeruje, by wyników nie traktować poważnie. A wszystko to dopełnia szata graficzna wypełniona „sugestywnymi ilustracjami” i „bezwstydnymi komiksami” (słowa autorki).
Co ważne, książka została sprawdzona pod względem merytorycznym przez Kamilę Raczyńską-Chomyn (edukatorkę seksualną, pedagoga i nauczycielkę wychowania do życia w rodzinie). Wydawcy poważnie podeszli też do kwestii językowych i przy tłumaczeniu konsultowali również slangowe wyrażenia dotyczące ludzkiego ciała, dzięki czemu książka może być też formą słownika, który pomoże pozytywnie mówić o własnym ciele, poruszając się po materiale językowym z zakresu pomiędzy terminologią medyczną, a wulgaryzmem.
Wydaje mi się, że cała książka jest naprawdę ciekawą próbą zmierzenia się z tematem seksualności wśród starszych nastolatków. I może pomóc naprawdę wielu młodym ludziom. Więc jeśli Wasze dzieci są akurat w tym, ciekawym choć trudnym wieku, warto im ją podsunąć. No chyba, że wolicie udawać, że nie ma tematu, że seks jest czymś, czego trzeba się wstydzić. Nie jest to również dobra książka, jeśli chcecie przed swoimi nastolatkami ukryć temat masturbacji, przygodnego seksu czy odmiennej orientacji seksualnej. Książka porusza te tematy, uważając je za coś całkiem normalnego i nie ciskając gromami w osoby zainteresowane takimi procederami.
Tak czy siak – zanim pokażecie książkę dzieciom, warto samemu do niej zajrzeć. Nie tylko po to, żeby sprawdzić, czy treści zgadzają się z naszymi wartościami, ale również po to, żeby samemu przepracować sobie te sprawy w głowie. Żeby szczerze rozmawiać z nastolatkami o seksie, warto być szczerym w tym temacie również ze sobą.
A skąd Wy czerpaliście wiedzę na temat związków, dorastania i seksu? Gdybyście mogli przekazać nastolatkom, które dopiero wchodzą w ten temat, jedną jedyną radę, która pomogłaby im przez to przejść, to co by to było?
Pamiętaj, że ja w ten artykuł włożyłam czas i pracę. Jeśli więc Ci się podoba i uważasz, że może się przydać komuś z Twoich znajomych – udostępnij go dalej. Takie udostępnienia i komentarze, to dla mnie znak, że moja praca nie idzie na marne.
A jeśli jesteś na blogu po raz pierwszy – serdecznie zapraszam do zapoznania się z zakładką „Od czego zacząć czytanie bloga?”