Czy w dzisiejszych czasach zbyt rozpieszczamy dzieci? Wiele osób z pewnością stwierdzi, że tak. Obecnie rodzice pozwalają na zbyt wiele, pozwalają dzieciom sobą rządzić, zapominają dla dzieci o własnych potrzebach, tym samym rozpieszczając je i wychowując na skupione na sobie, samolubne i rozwydrzone jednostki.
Takie podejście wydaje się jak najbardziej prawdziwe. W końcu wszędzie słychać o tym, jakie to obecne pokolenie jest straszne i egoistyczne. Jak to dzieciom wszystko wolno, jak to pozwalamy sobie wchodzić na głowy. Takie sygnały docierają do nas z radia, telewizji, gazet, książek i internetu. Skoro wszyscy tak twierdzą, to coś w tym musi być.
A jednak Alfie Kohn – teoretyk zajmujący się edukacją i wychowaniem dzieci – postanowił zbadać ile w rzeczywistości jest prawdy w tym twierdzeniu. Zaczął szukać badań, które potwierdzałyby tę hipotezę. Żeby to zrobić musiał jednak rozebrać to „rozpieszczenie” na czynniki pierwsze. Zastanowić się, co tak naprawdę uważamy za „rozpieszczanie” i co z tego wynika, zarówno dla dzieci, jak i dla rodziców i nauczycieli. Robiąc to doszedł do naprawdę ciekawych wniosków, które można znaleźć w książce „Mit rozpieszczonego dziecka. Wyzwanie rzucone stereotypom na temat wychowania.” Jego zdaniem wychowanie dzieci nie dzieli się tylko na „rozpieszczenia” i „bycie surowym.” Pomiędzy nimi jest jeszcze dużo miejsca po prostu na odpowiadanie na potrzeby dziecka. A ta ciągła nagonka na rodziców i dzieci wprowadza tylko chaos i zamieszanie:
„W rzeczywistości wszystkie te generalizujące stwierdzenia są ze sobą sprzeczne. Dowiadujemy się, że rodzice stawiają dzieciom wygórowane wymagania i oczekują coraz lepszych wyników w nauce (zatrudniając do pomocy korepetytorów i samemu pomagając im w odrabianiu lekcji), a jednocześnie czytamy, że próbują chronić je przed rywalizacją, przyznając medale i nagrody wszystkim bez wyjątku i za bardzo starając się je uszczęśliwić. Młodzi dorośli są często określani jako zadowoleni z siebie ignoranci, którzy w swoim zadufaniu nie dbają o rzeczywiste osiągnięcia, a jednocześnie zaznacza się, że są nieszczęśliwi i wymagają terapii. Dowiadujemy się także, że w naszym społeczeństwie panuje epidemia rodzicielstwa helikopterowego, a jednocześnie rodziców krytykuje się za ignorowanie własnych dzieci z powodu zaabsorbowania innymi sprawami. Wydaje się, ze autorzy takich publikacji zakładają, iż czytelnicy automatycznie zgodzą się z tymi twierdzeniami i nie dostrzegą ich niespójności, jeśli tylko będą miały negatywny wydźwięk i prezentowały tradycyjną perspektywę.”
Jednym słowem – drogi rodzicu – co byś nie zrobił i jak się nie starał – dupa zawsze z tyłu. Nie ma opcji żebyś dobrze wychował dziecko. My rodzice, przyjmujemy na siebie każdą krytykę. Wszyscy wiedzą, jak powinniśmy wychowywać nasze dzieci – łącznie z panią, która widzi nas po raz pierwszy przez minutę, kupując masło w sklepie. I panem, który właśnie nas minął, kiedy nasze głodne dziecko, jasno i dobitnie domagało się czegoś do jedzenia. Po prostu – wszyscy doskonale wiedzą, jak powinno się wychowywać dzieci, widzą wszystkie błędy w naszych próbach i ogólnie – świat schodzi na psy!
W dodatku – my rodzice robimy to najczęściej sami sobie (tak jak tu – Do beznadziejnego rodzica!). Ciekawe spojrzenie na tę kwestię prezentują też pewne badania, których wyniki można znaleźć w książce Alfiego Kohna:
„(…) odkryłem książkę napisaną przez konsultanta politycznego Marka Penna (…). W jednym z rozdziałów poświęconych wychowaniu dzieci zamieszcza intrygujące wyniki ankiety:
<55% rodziców uważa samych siebie za surowych, a zaledwie 37% za permisywnych. 52% rodziców oraz 58% starszych rodziców mówi, że lepiej jest zapewnić dzieciom dyscyplinę i strukturę niż ciepło i zachętę. Ponad połowa amerykańskich rodziców twierdzi, że znacznie ważniejsze jest by dzieci były dobrymi obywatelami niż to, by były szczęśliwe.>
Co prawda, badania opinii publicznej nie są tym samym co badania naukowe, ale wyniki te wyraźnie podważają stereotypy na temat permisywizmu. W ankiecie zapytano również o wrażenia na temat innych rodziców i uzyskano zaskakujące odpowiedzi. <Aż 91% stwierdziło, iż większość współczesnych rodziców jest zbyt łagodna dla swoich dzieci, a tylko 3% uważało, że rodzice z reguły są zbyt surowi.>
Wygląda na to, że większość ludzi myśli: <Wszyscy są permisywni, oprócz mnie>”
Jaki z tego morał? Chyba taki, żeby nie brać wszystkiego do siebie i zastanowić się od czasu do czasu, nad tym czy to, czym nas tak wszyscy straszą ma jakiekolwiek podstawy. Ja wiem, że dużo bardziej w pamięci zapada widok rozwrzeszczanego dziecka, które rzuca się w sklepie na podłodze, niż takiego, które idzie z mamą grzecznie za rączkę, ale zanim rzucimy oskarżenie na całe pokolenie, może warto trochę pomyśleć. Tak więc moja prośba – za każdym razem kiedy zobaczycie na ulicy „rozpieszczone” dziecko, postarajcie się przypomnieć sobie ile danego dnia widzieliście dzieci „grzecznych”, „posłusznych” i „dobrze wychowanych.” Może w ten sposób uda nam się zachować jakąś rzeczywistą skalę. Zamiast bezpodstawnie bić na alarm i domagać się większej stanowczości, szacunku dla autorytetów, przestrzegania zasad i kar za ich łamanie.
Pamiętaj, że ja w ten artykuł włożyłam czas i pracę. Jeśli więc Ci się podoba i uważasz, że może się przydać komuś z Twoich znajomych – udostępnij go dalej. Takie udostępnienia i komentarze, to dla mnie znak, że moja praca nie idzie na marne.
Jeśli masz do mnie jakieś konkretne pytanie, pisz pod wpisem lub na maila nasze.kluski@o2.pl Pomogę, na ile będę umiała.
A jeśli jesteś na blogu po raz pierwszy – serdecznie zapraszam do zapoznania się z zakładką „Od czego zacząć czytanie bloga?”