10 kroków do lekcji skoncentrowanej na uczniu – „Uczyć (się) z pasją” Perille Ripp

Jestem nauczycielką. W moje ręce często więc wpadają książki na temat tego jak uczyć, jak przekazywać wiedzę, zarządzać klasą… Każda klasa i każdy uczeń to dla mnie nowy powód do poszerzania swojej wiedzy w tym zakresie, definiowania problemów, które pojawiają się w nauce czy zachowaniu, i szukania rozwiązań. A że już dawno porzuciłam wpajane mi na studiach traktowanie wszystkich karami i nagrodami, jako jedyne i słuszne narzędzie pracy, staram się szukać gdzie indziej. I tak trafiłam na książkę „Uczyć (się) z pasją” pani Perilli Ripp. Nauczycielki, która jak każdy młody nauczyciel była początkowo przekonana, że jasne zasady, konsekwencja, kary i nagrody oraz niepozwolenie uczniom „wejścia sobie na głowę” stanowią podstawy efektywnej edukacji. Szybko jednak zrozumiała, że to nie jest droga dla niej i że można uczyć uczniów tak, żeby zarówno sami uczniowie jak i nauczyciel czerpali z tego procesu satysfakcję.

I właśnie o tym jest ta książka. O szukaniu własnego sposobu bycie nauczycielem w systemie zdominowanym przez programy nauczania. Takiego sposobu, który będzie nasz, własny, który będzie odpowiadał naszemu charakterowi i naszym potrzebom, ale jednocześnie będzie pozwalał uczniom zaspokajać ich potrzeby. I chociaż pani Ripp dzieli się z czytelnikiem wieloma swoimi doświadczeniami i pokazuje ścieżki, na które warto wejść, jasno mówi, że każdy nauczyciel powinien znaleźć swoją własną drogę, że trzeba próbować, rozmawiać, szukać sposobów na efektywną edukację i nie przejmować się tym, że czasem coś nie wyjdzie. Jeśli więc jesteś nauczycielem/ką i chciał(a)byś spróbować na przykład budować swoje lekcje tak, żeby były bardziej skoncentrowane na indywidualnych uczniach, przyjrzyj się tym 10 krokom, proponowanym przez autorkę książki „Uczyć (się) z pasją – jak sprawić by uczenie (się) było fascynującą podróżą.”

1. Określamy sobie cele

Czego chcemy nauczyć naszych uczniów na danej lekcji. Czy to będzie jakaś konkretna wiedza, a może umiejętność, albo być może będzie chodziło nam o to, żeby wynikiem lekcji była stworzenie czegoś materialnego (obrazka, konstrukcji, wypracowania?) Nie ważne jaki jest ten cel, mały czy duży, ważne żeby wiedzieć, co chcemy osiągnąć. A ponieważ większość z nas pracuje w systemach, w których musimy wypełniać jakiś program edukacyjny warto wiedzieć, jak ten nasz cel wpisuje się w cele ustanowione przez podstawę programową. (Pani Ripp często odnosi się do podstawy programowej, a nie do podręcznika, bo tak naprawdę naszym zadaniem jako nauczyciela jest osiągnięcie celów właśnie z podstawy, a podręcznik ma być tylko ewentualnie pomocą).

2. Opisujemy cel tak by był zrozumiały zarówno dla nas, jak i dla uczniów

Czasami nasz cel wymagać będzie doprecyzowania, czy rozbicia go na mniejsze cele. Tak czy siak, ważne, żeby nasz opis był jasny dla uczniów, bo to oni muszą zrozumieć czego mają się nauczyć, żeby ławtiej im było wybrać sposób w jaki podejdą do tematu.

3. Przed wprowadzeniem pomysłów poddajemy je pod dyskusję

Dokładnie tak, przedstaw uczniom cele i przedyskutuj z nimi swoje pomysły na ich realizacje. W końcu to oni mają się uczyć, niech wybiorą lub sami wymyślą taki sposób, który to im będzie najbardziej pasował. Pamiętaj też, że jeśli robisz to po raz pierwszy niektórzy uczniowie będą się czuli bardzo niepewnie – być może na początku będziesz musiał(a) im pomóc, ale i oni z czasem powinni ogarnąć tę umiejętność.

4. Nie śpieszymy się

Szczególnie jeśli dopiero zaczynamy przygodę z koncentrowaniem się na uczniu. Dajmy sobie i uczniom czas na zrozumienie nowej sytuacji.

5. Pozwólmy uczniom działać

Pozwólmy uczniom pomyśleć nad pytaniami, samodzielnie wybrać czy chcą pracować w parach, grupach czy indywidulanie. Niech to będą ich pomysły. Nie śpieszmy się z wtrącaniem własnych. Nawet jeśli widzimy, że początkowo uczniowie nie do końca wiedzą o co chodzi, poczekajmy trochę z podpowiadaniem. I dopiero jeśli faktycznie po jakimś czasie dalej sobie nie radzą, spróbujmy podsunąć jakieś rozwiązania.

6. Odsuńmy się

Zamiast źródła wiedzy i słońca dającego wszystkim życiodajne światło, bądźmy mentorami. Pomagajmy wtedy, kiedy zostaniemy o to poproszeni. A nawet wtedy – starajmy się nie dawać gotowych odpowiedzi, a raczej wskazywać drogę, na której uczeń znajdzie odpowiedź. Chociaż zaufajmy też sobie i jeśli widzimy, że uczeń na prawdę potrzebuje naszej pomocy, a z jakiegoś powodu o nią nie prosi – wyciągnijmy rękę.

7. Dajemy uczniom czas na dyskusję

Dorośli też nie zawsze od razu wiedzą co trzeba zrobić. Czasami potrzebują czasu, żeby przedyskutować, pomyśleć, zastanowić się, zadzwonić do przyjaciółki i sprawę przegadać… A jednak od uczniów najczęściej oczekujemy odpowiedzi tu i teraz. I w dodatku tylko dobrych. Trochę to nie fair, dajmy i im czas na zastanowienie i dopiero jeśli faktycznie nie potrafią nic wymyślić podsuńmy im kilka propozycji. Ale propozycji – a nie nakazów, nasze propozycje uczniowie też powinni mieć szansę przedyskutować i przemyśleć, zanim podejmą ostateczną decyzję.

8. Nie przejmujemy się hałasem

Jeśli uczniowie są czymś podekscytowani nie będą prawdopodobnie siedzieć cicho. Ale czasami lepiej żeby z zapałem dyskutowali na temat tego, czego się mają nauczyć niż żeby siedzieli w ciszy i odliczali minuty do końca lekcji bezmyślnie przepisując z tablicy.

9. Bądźmy gotowi na niepowodzenia

Błedy są po to, żeby wyciągać z nich wnioski i się na nich uczyć. W końcu wielcy naukowcy i inżynierowie też najczęściej nie od razu wpadali na swoje najgenialiniejsze pomysły, często to właśnie dzięki popełniamym po drodze błędom uczymy się najwięcej.

10. Bądźmy gotowi na wszystko

Ucząc się w ten sposób nie zawsze wiemy jak to się skończy. Do niektórych celów potrzebny będzie skompliowany projekt, do zrealizowania innych wystarczy dyskusja czy prosta zabawa. Czasm trzeba będzie coś zmienić w trakcie. Trzeba też znaleźć jakiś sposób na sprawdzenie, czy dany cel został osiągnięty. Jeśli koncentrujemy się na uczniach i ich potrzebach również sprawdzanie zdobytej wiedzy (przypominam – mowa to o edukacji w systemie szkolnictwa, nie poza nim) powinno odpowiadać ich potrzebom, więc kartkówka z nauczonych słówek nie zawsze będzie najlepszym rozwiązaniem.

Jak myślisz – czy takie podejście ma sens? Czy to tylko utrudnianie i komplikowanie prostych spraw, bo uczeń powinien siedzieć cicho w ławce i słuchać nauczyciela, bo wtedy nauczy się najwięcej? Chętnie poznam Twoją opinię.


 

Jeśli uważasz, że ten wpis może jeszcze komuś pomóc – udostępnij go znajomym.
A jeśli masz do mnie jakieś konkretne pytanie, pisz pod wpisem lub na maila nasze.kluski@o2.pl Pomogę, na ile będę umiała.

Pamiętaj, że ja w ten artykuł włożyłam czas i pracę. Jeśli więc Ci się podoba i uważasz, że może się przydać komuś z Twoich znajomych – udostępnij go dalej. Takie udostępnienia i komentarze, to dla mnie znak, że moja praca nie idzie na marne.

A jeśli jesteś na blogu po raz pierwszy – serdecznie zapraszam do zapoznania się z zakładką „Od czego zacząć czytanie bloga?”