Czytanie dziecku ułatwia naukę, poprawia koncentracje, przygotowuje do samodzielnego czytania i pisania, uczy logicznego myślenia… i robi jeszcze wiele wiele innych rzeczy. Warto więc czytać. Wydaje mi się jednak, że czasem za bardzo rozpędzamy się w tym wszystkim i zapominamy, że czytanie ma być po prostu przyjemnością. Sprawiamy, że czytanie staje się obowiązkiem, a czytane lektury dobieramy głównie pod względem wartości edukacyjnych. Działając w ten sposób, często nieświadomie możemy zniszczyć w dzieciach miłość do książek.
Oto trzy rzeczy, które zamiast pomóc, mogą zniechęcić dziecko do czytania:
1. Zły dobór lektury
Wchodzisz do księgarni czy biblioteki i dostajesz zawrotu głowy? Ja tak czasami mam. Wszystkie te piękne książki, genialne ilustracje, zapach papieru, widok nowości. Tyle piękna, tyle ciekawych historii, tyle rzeczy, których można się dowiedzieć o otaczającym nas świecie… Wszystkie chciałabym wziąć, wszystkie przeczytać, wszystkie zobaczyć, wszystkiego się dowiedzieć.
W tym zauroczeniu zapominam czasem, że moje dzieci mogą mieć własne zdanie, własne upodobania i zarzucam ich moimi własnymi wyborami. Tym co ja chcę obejrzeć i przeczytać, tym co mnie interesuje… Trochę czasu zajęło mi zrozumienie, że nasze gusty nie wszędzie się pokrywają i że zmuszanie ich do czytania konkretnej książki, tylko dlatego, że ja chcę ją przeczytać, jest bez sensu. Przecież jeżeli mi się podoba jakaś książka, to mogę ją sobie przeczytać sama. To, że jest z działu dziecięcego nie sprawia automatycznie, że dorośli mają zakaz jej samodzielnego czytania, prawda?
Oczywiście, warto dzieciom pokazywać ciekawe pozycje, być może zachęcić do ich przeczytania opowiadając o wyjątkowości ilustracji, czy pięknym języku. Można spróbować poczytać ją razem. Chcę myśleć, że w ten sposób zaznajamiam moich chłopaków z pięknem języka i sztuką ilustracji. Ale jeśli między dzieckiem, a książką nie nawiąże się nić porozumienia, to odkładam sobie taką książkę na wieczór, a na wspólne czytanie pozwalam wybrać coś Kluskom.
Chcę, żeby czytanie było dla nich przyjemnością. Oczywiście chciałabym też w jakimś zakresie wpływać na ich wyczucie estetyki i pokazać im jak odróżnić złą literaturę od tej dobrej. Ale patrząc na swoje doświadczenia, wydaje mi się, że o ile moje dzieci będą sięgać po książki z przyjemnością, będą ich czytać coraz więcej i więcej, powoli sami zaczną zdawać sobie sprawę z tego, co to jest dobra książka, a co grafomaństwo. To, że w wieku dwóch i pół roku Misiek jest zafascynowany książkami o Zygzaku McQueenie, nie znaczy przecież, że zostanie przy nich do końca życia. Bardzo prawdopodobne jest, że jeśli na co dzień będzie miał możliwość (a nie przymus) kontaktu z bardziej wysublimowanymi historiami i ilustracjami, przyjdzie taki moment, że i jego zacznie interesować coś innego, coś z „wyższej półki”.
Jeśli jednak uparłabym się, że ma mieć kontakt tylko i wyłącznie z „wyższą półką” od samego początku, pomimo tego, że nie bardzo go to interesuje, to może się okazać, że po prostu zniechęcę go do czytania w ogóle.
2. Nauka zamiast przyjemności
Zbyt często wybieramy książkę kierując się błędnym moim zdaniem przekonaniem, że czytanie książek musi nieść w sobie jakąś naukę. Chcemy wspólnym czytaniem załatwić od razu lekcję przyrody, historii i matematyki. A jeśli książka nie przekazuje w jakiś łatwo przyswajalny sposób wiedzy akademickiej (najlepiej w myśl zasady „nauka przez zabawę”), to może chociaż pokazuje jak się zachować w różnych sytuacjach społecznych? Jak poradzić sobie z tym czy innym problemem? Lub choćby o tym, jakie zasady panują w czasie zabawy z innymi dziećmi. Albo chociaż coś o emocjach.
Jeśli książka nie ma takiego naukowego przesłania, sami próbujemy wprowadzać jakieś elementy edukacyjne. Zadajemy pytania dotyczące obrazków czy treści, próbujemy nawiązać do czegoś czego dziecko już się nauczyło (O zobacz! Biedronka! Pamiętasz jak oglądaliśmy biedronki na łące?), uczymy logicznego myślenia (Jak myślisz, co się stanie dalej?), po zakończonej lekturze sprawdzamy ile dziecko zrozumiało, dobierając odpowiednie do treści pytania. Bo przecież takie czytanie bez nauki, to całkowita strata czasu, prawda?
Ale czy czytanie książki samo w sobie nie może być przyjemnością? Czy Ty też czytasz tylko poradniki i książki populano-naukowe? Czy może jednak czasem sięgasz po książkę, tylko po to, żeby miło spędzić czas i dać się ponieść ciekawej historii? Więc dzieciom chyba też należy się przynajmniej od czasu do czasu czytanie dla samej przyjemności czytania, czyż nie?
3. Książka ważniejsza od dziecka
Oczywiście nie chcę twierdzić, że książki nie powinny niczego uczyć. Jestem wręcz od tego daleka. W repertuarze Kluska książki popularno-naukowe przeplatają się dość często. Ale dlatego, że on takie wybiera. To taki typ, który lubi się uczyć z książek. W ogóle wydaje mi się, że książki to bardzo dobry sposób nauki, ale pod warunkiem, że pozwolimy je dziecku poznawać na własnych zasadach (chociaż jeśli maluch chce poznawać książki po smaku, to raczej proponuję grubsze strony).
Często przy czytaniu okazuje się bowiem, że książka jest ważniejsza od dziecka. Nasz plan czytania jest ważniejszy od tego, co w danej chwili dziecko interesuje. My musimy czytać po kolei, musimy skończyć stronę, nie możemy przerywać, bo przecież w ten sposób gubi się wątek… A tak naprawdę najwięcej uczymy dziecko podążając za nim i zwyczajnie odpowiadając na jego pytania. Dzieci są przecież naturalnie ciekawe świata i wystarczy tej ciekawości nie popsuć, a na pewno nauczą się wszystkiego czego powinny. Jeśli podążanie za ich ciekawością oznacza, że nie doczytamy do końca rozdziału, czy nawet do końca strony, to co w tym strasznego? Jeśli w połowie zdania dziecko przerwie, żeby zapytać o coś, czego nie rozumie, to co w tym złego? Odpowiadając na jego pytania nauczysz je więcej, niż wybierając najbardziej nawet edukacyjną książkę.
Skupiając się na dziecku, jego pytaniach i jego potrzebach i Ty możesz się wiele dowiedzieć. Choćby tego jak twoje dziecko postrzega świat, czego nie rozumie, co go dziwi, co go interesuje. Książka może być właśnie bardzo dobrym wyjściem do rozmowy, bo kto powiedział, że trzeba ją przeczytać od A do Z, tak jak sobie zamyślił wydawca?
Przy okazji chciałam jeszcze zwrócić uwagę na dwie rzeczy. Jeśli podczas czytania dziecko ciągle przerywa i ciągle się dopytuje, a Ty widzisz, że z niecierpliwością czeka na wyjaśnienie wszystkich obrazków i odpowiedzi na wszelkie pytania związane z tematem – ogólnie jeśli widzisz, że to ciągłe przerywanie wynika z zainteresowania książą – może warto z dzieckiem porozmawiać i wytłumaczyć mu, że czasami trzeba po prostu poczekać i wszystko się wyjaśni. Dzieci często nie zdają sobie sprawy z tego, że pytania najlepiej jest zadawać po przeczytaniu jakiejś całości, a w międzyczasie trzeba po prostu słuchać i bardzo prawdopodobne jest, że odpowiedź na ich pytanie zaraz się pojawi. (To jedna z tych umiejętności, których warto nauczyć dziecko przed pójściem do szkoły czy przedszkola. Więcej rzeczy, które dziecko powinno umieć, żeby łatwiej mogło się odnaleźć w szkole – Czy Twoje dziecko jest gotowe, żeby pójść do pierwszej klasy?) Być może jednak w Twoim maluchu chęć wiedzy jest jeszcze silniejsza niż samokontrola, więc nie denerwuj się i odpowiadaj, od czasu do czasu przypominając, że jednak czasem warto posłuchać do końca. Te ciągłe pytania, choć oczywiście dla wielu z nas mogą być denerwujące, są tak naprawdę powodem do szczęścia – oto Twoje dziecko wykazuje się ciekawością świata, chce się uczyć i co więcej – uważa Cię za źródło wiedzy i autorytet. Czyż to nie powód do radości?
Ale jeśli widzisz, że pytania Twojego dziecka nie mają najmniejszego związku z książką, a dziecko zadaje je po prostu po to, żeby zająć Cię czymś innym, to nie upieraj się. Nie myśl sobie – „Ja znam te Twoje sztuczki! Nie dam się przechytrzyć! Będziemy teraz czytać, czy tego chcesz czy nie!” Nie da się nikogo uszczęśliwić na siłę. (Czytaj też: Czemu Twoje dziecko jest ciągle niezadowolone, chociaż tak się starasz?) Być może Twoje dziecko akurat w tej chwili ma ochotę na coś całkiem innego, ale np. chce coś robić z Tobą, więc zgada się na czytanie wybranej przez Ciebie książki, chociaż ona go wcale nie interesuje? A być może z jakiegoś powodu zmieniło zdanie w tym krótkim momencie, od wyboru książki do przeczytania pierwszej strony? Kto to wie? Tak czy siak – jeśli absolutnie nie widzisz zainteresowania – odpuść. Jak mówi przysłowie „Z niewolnika nie ma robotnika”, przymuszając do czytania trudno jest wychować miłośnika książek.
A tutaj nasze ostatnie wybory czytelnicze:
1. Pippi się wprowadza i inne komiksy
3. Edward i jego wielkie odkrycie
Jakie jeszcze błędy popełniają rodzice czytając dzieciom? Możesz dopisać coś do listy?
Jeśli możesz udostępnij proszę ten wpis znajomym. Będzie mi bardzo miło.
Wpis w ramach projektu – Przygody z książką. Więcej wpisów na temat książek dla dzieci znajdziesz klikając w baner: