Piątkowe podsumowanie naszej edukacji czas zacząć.
Dinozaury
W dalszym ciągu dominują dinozaury. Ile razy nie zaproponuję Kluskowi wspólnego czytania, tyle razy słyszę – „O dinozaurach.” Wypożyczyliśmy z biblioteki kolejną pozycję i muszę przyznać, że jest dużo lepsza niż poprzednia. Ciekawy tekst, dobrze dobrane ilustracje i opis do nich, porównania wielkościowe między dinozaurami a ludźmi na obrazku. Myślę, że można by ją było spokojnie włączyć do listy „żyjących książek” – widać w niej pasję. Z czystym sumieniem mogę polecić wszystkim fanom dinozaurów:
Do tego oczywiście w Dinopociąg na youtube. Zabawy figurkami – łącznie z karmieniem figurek przy obiedzie – mięsożerne są karmione kotletem, roślinożerne – sałatką. Bawimy się w rodziny dinozaurów mamy np. Michanodona i Tyjasiozaura oraz Mamasaurę. A dzisiaj ponieważ akurat czytaliśmy rozdział o pachycefalozaurach Klusek zadecydował, że założą z Michą kaski na rowery i będą rodziną pachycefalozaurów. Bo to jest akurat rodzina dinozaurów, które mają bardzo grubą górę czaszki. Ogólnie to nawet ja, chociaż wcale się nie staram, zaczynam powoli rozróżniać grupy dinozaurów a nawet poszczególne nazwy. Ale jak czekaliśmy w przychodni do laryngologa (Klusek ma problemy z trzecim migdałkiem) i przez ponad godzinę czytaliśmy wyżej wymienioną książkę, to jeden pan nawet zapytał, czemu ja mu takie ciężkie lektury czytam. A ja przecież chętniej poczytałabym bajki niż ciągle tylko te dinozaury i dinozaury. Szczególnie jak w poczekalni, przy obcych ludziach, trzeba sobie język łamać nad tymi nazwami szalonymi. Na sam koniec tematu dinozaurów, pokażę Wam jeszcze wycinek naszej wystawy. Reszta wygląda bardzo podobnie.
Robale
Kolejna pasja, którą ostatnio przejawiają moi chłopcy, chociaż tutaj chyba prym wiedzie Micha, który pokazuje wszystkie mrówki, muchy, meszki, żuczki i inne robale. Ale Klusek również chętnie się im przygląda. Tutaj na przykład spotkali takie bydle (może ktoś wie, co to, bo akurat robale nie są moim ulubionym tematem, jak mam wybierać to już jednak wolę dinozaury):
Klusek sam się trochę boi (z resztą nie tylko takich rzeczy), więc delikatnie podpuszcza Michę, żeby ten najpierw sprawdził, czy teren jest bezpieczny. Micha obaw nie ma i w rezultacie z tego co wiem, do akcji musiał wkroczyć Tatuś i ratować biednego żuczka.
A tutaj zdjęcie z dzisiaj – wpatrują się w szczypawkę, która uciekła im w trawę. Micha był bardzo rozczarowany.
Ciecze
Przelewanie i wszelkiego rodzaju ciecze fascynują Michę już od dawna. A i Klusek nie ma nic przeciwko. Pogoda w weekend sprzyjała eksperymentom, z czego Kluski były bardzo zadowolone
Pies
Pamiętam, że ja zawsze bałam się psów. Nie chciałabym, żeby moje Kluski przejęły ten strach. Tak więc od czasu do czasu staramy się im zapewnić kontakt. Po raz kolejny wykorzystaliśmy, więc Nelsona i to, że lubi dzieci (nie koniecznie na obiad). Micha był wniebowzięty, chociaż nie wszędzie chciał być lizany. Nawet Klusek po jakimś czasie sam z siebie zdecydował się na głaskanie i przestał bać się sam chodzić do basenu strzeżonego przez psa. Co jeszcze przy poprzednim spotkaniu nie było takie oczywiste.
Ludzkie ciało
Kolejnym tematem podejmowanym przez Kluska było w tym tygodniu ludzkie ciało. W poczekalni i laryngologa zobaczył starszego pana, który miał aparat słuchowy i bardzo wolno chodził. Rozmawialiśmy więc z jednej strony o tym, że są ludzie, którzy nie słyszą, albo słabo słyszą, są tacy którzy nie widzą itd. A z drugiej strony o tym, że na starość ludzie często mają problemy z poruszaniem się.
Poza tym kilka wypadków, o dziwo nie na rowerze, zaowocowało podrapanymi nogami, co pociągnęło za sobą cały temat pogadanek na temat krwi, tworzenia się strupków, gojenia się ran, a nawet serca i tego, gdzie można je znaleźć. Rozmawialiśmy też o tym, czemu nas coś boli i o tym, jak działa woda utleniona. Dziewczyna z ręką w gipsie na przystanku spowodowała rozmowę o złamaniach, a moja historia o gipsie – poruszyła temat istnienia połączeń między kośćmi, czyli stawów. Ale na razie nie zgłębiamy tematu.
Micha
Micha, poza tym, że ogląda robale i robi wszystko to co Klusek, poszerza zasób słownictwa. Tworzy własne wersje wyrazów takich jak „mucha” czy „mrówka”. Ale też „ciuchcia” czy „brum brum”. Szczególnym zainteresowaniem w dalszym ciągu darzy helikoptery – po przygodzie z zeszłego tygodnia.