Przed Wami druga część wyników przeprowadzonej przeze mnie ankiety. Poniżej kolejne aspekty, które wpływają na niewydolność polskiego systemu edukacji. Pierwszy wpis znajdziecie tutaj.
2. Szkoła nie uczy kompetencji społecznych
Chociaż zaliczyć można by to do punktu poświęconego nieodpowiedniemu programowi nauczania, myślę, że jest to problem na tyle ważny, że zasługuje na wyróżnienie. Wiele osób wskazało na fakt, że dużo więcej w życiu i w pracy możemy osiągnąć skupiając się na pracy zespołowej niż samodzielnie. Szczególnie teraz, kiedy dawna wizja Jana Amosa Komeńskiego o stworzeniu zbioru wiedzy całej ludzkości w jednym miejscu (panasofia) od dawna wydaje się już niemożliwa do zrealizowania, ze względu na ilość dostępnej człowiekowi wiedzy. Nikt z nas nie jest w stanie wiedzieć wszystkiego, dlatego praca w grupach i wzajemne uzupełnianie swoich braków jest tak istotne. W szkole natomiast w dalszym ciągu króluje rywalizacja. Kolejnym postulatem w reformie edukacji jest więc system oparty na nauce współpracy, a nie rywalizacji pomiędzy indywidualnymi uczniami. Szczególnie spodobała mi się jedna z opinii zamieszczonych w grupie poświęconej edukacji demokratycznej „Ja bym postawiła na wolną zabawę w przedszkolach i współpracę w szkołach... dzieci muszą nauczyć się tworzyć wspólnotę a tylko poprzez zabawę czy gry stawiające na kooperację może się to udać.”
3. Brak indywidualizacji
W odniesieniu do stosowania metod nauczania. Treści programowych. Odpowiedzi uzyskiwanych od uczniów i metod dochodzenia do tych odpowiedzi. Większość osób, która zechciała się wypowiedzieć w mojej ankiecie, uważa, że polska szkoła równa wszystkich do jednego poziomu, niszczy indywidualność i kreatywność.
W skrócie ujęła to pani Ola Domagała, współtwórczyni Wolnej Szkoły Harmonia: „Sztywny program dla każdego dziecka, nie uwzględniający indywidualnego rozwoju (szybszego lub wolniejszego w różnych obszarach) i narzucający osiąganie określonych umiejętności w określonym czasie.”
Michał Jeliński, fotograf i wykładowca Warszawskiej Szkoły Fotografii zapytany o to, czego brakuje młodym ludziom, którzy po zakończeniu edukacji w szkole średniej przychodzą na jego wykłady, odpowiedział tak:„Brakuje im aktywności. Są po prostu bierni. Oczekują, że wszystko dostaną od wykładowcy. Bo tak jest w szkole – lekcja się zaczyna, nauczyciel wszystko co trzeba podaje, lekcja się kończy. Druga sprawa, to brak kreatywności, zero chęci wykazania swojej aktywności, próby wykorzystania wiedzy wykładowcy. I brak wiary w siebie i swoje odczucia, ale to może akurat wynikać w ogóle z polskiego podejścia, a nie koniecznie z samej szkoły.”
Szkole zarzuca się zabijanie indywidualizmu i kreatywności, zniechęcanie do samodzielnego myślenia i wyciągania wniosków z posiadanej wiedzy i własnych doświadczeń. W szkole wymaga się bowiem odpowiadania zgodnie z kluczem, gdzie tylko jedna odpowiedź jest słuszna i prawdziwa. Często również dochodzenie do odpowiedzi musi być zgodne z kluczem i założeniami nauczyciela, tak jakby zawsze tylko jedna droga prowadziła do uzyskania poprawnego rozwiązania.
_________________________________________________________________________
„Bezsensem i jednocześnie tragedią dla naszych dzieci w polskiej szkole jest brak wolności uczenia się. Wszystko jest narzucone z góry, co zabija kreatywność, a przede wszystkim MOTYWACJĘ! Spójrzmy na dzieci, które idą do pierwszej klasy. Są niezmiernie szczęśliwe, zmotywowane, chcą się uczyć. Mija miesiąc, dwa i one nienawidzą swojej szkoły. A przecież to dopiero początek edukacji. Gdzieś chyba tkwi błąd…
Przykro to stwierdzić, ale szkołę powinno wymyślić się na nowo..."
_________________________________________________________________________
Poza tym program ustalony jest raz na zawsze i dla wszystkich, niezależnie od zdolności, możliwości i zainteresowań ucznia. Nie podoba się to rodzicom, którzy w każdym dziecku widzą indywidualizm, ale często nie podoba się to też nauczycielom, gdyż zdają sobie sprawę z tego, jak nierealne jest założenie, że dwadzieścia parę osób o różnych możliwościach, o różnym stanie posiadanej wiedzy i o rożnych zainteresowaniach, może się uczyć tego samego w tym samym czasie i w ten sam sposób. Często więc muszą wybierać między indywidualnym podejściem, a wypełnieniem podstawy programowej, z której są później rozliczani.
Wymóg rozliczenia się z podstawy programowej, powoduje że w szkole nie ma już czasu na szukanie indywidualnych zainteresowań uczniów, ani na uwzględnianie odpowiedzi innych, niż te w kluczu. Nie ma też czasu na taką formę oceny ucznia, która pomogłaby mu się rozwijać i budować adekwatną wizję własnej osoby, a nie tylko sprawdzać jego wiedzę z wybranego z góry fragmentu programu.
Rodzice rysowali w swoich wypowiedziach naprawdę bardzo plastyczne wizje: „Dziecko zostało zamknięte w skali najpierw plusów i minusów, a potem w skali jedynek i szóstek. Na dokładkę ujarzmione ławkami i twardymi krzesłami oraz dzwonkiem co 45 min. Ujarzmiony i potulny młody człowiek. Wzór do naśladowania i ulubieniec, wszystkich lubiących się chwalić swoimi uczniami, pań.”
Wile osób wskazało na to, że „w ten sposób, w wielkim skrócie, produkuje się homogeniczną masę robotniczą, potrafiącą wykonywać polecenia, a nie kreatywne jednostki znające swoje mocne i słabe strony i ukierunkowanie na rozwój."
4. Autorytarność systemu
Osoby biorące udział w ankiecie często poruszały też kwestię tego, jak dzieci są traktowane w szkole. Uczniowie narzekają że, mają mało do powiedzenia w kwestiach szkolnych, a samorządy pełnią głównie funkcję reprezentacyjną.
Razi też częste „traktowanie dziecka bez szacunku i komunikacja pełna przemocy.” (Ola Domagała, współtwórczyni Wolnej Szkoły Harmonia w Warszawie)
Nie podoba Wam się to, że cały system jest w zasadzie oparty na przekonaniu, że dzieci są z gruntu złe i leniwe i bez straszenia ich ocenami i nauczycielem, nie będą chciały się uczyć. W grupie o edukacji waldorfskiej pojawiła się też ciekawa opinia, że w całej tej nauce dzieci powinny mieć więcej czasu dla siebie, żeby mogły przemyśleć to, co przekazuje im nauczyciel. Ogólnie też uważacie, że dzieci w szkole powinny mieć możliwość powiedzenie jeśli czegoś nie rozumieją, a w chwili obecnej tej możliwości często nie ma.
5. Testomania
Testowanie to kolejny wielki zarzut w kierunku naszego obecnego systemu. Powszechna była też opinia, którą w skrócie można określić słowami „od mierzenia jeszcze nic nie urosło.”
Wiele osób zgadza się co do tego, że ciągłe sprawdziany, testy i porównywanie uczniów i szkół, tak naprawdę jest złe dla dzieci. Jako uzasadnienie podajecie fakt, że oceny są tak naprawdę zewnętrznym źródłem motywacji, a to niszczy motywację wewnętrzną, a często i poczucie własnej wartości dziecka. Wiele z osób odpowiadających w ankiecie najchętniej zniosłoby wszelkie egzaminy, co najmniej w szkole podstawowej i gimnazjum. Pojawiały się też opinie, że to właśnie te ciągłe testy i rankingi szkół są winne uczeniu dzieci koniecznie zgodnie z programem, w taki sposób, żeby dziecko jak najlepiej wypadło na teście, a nie żeby się jak najwięcej nauczyło.
Z drugiej strony powodów ciągłego testowania upatrujecie w tym, że nasz system edukacji „kładzie się nacisk na <rycie na pamięć>, a nie na umiejętność rozwiązywania problemów, poszukiwania informacji i pracy zespołowej.”
Nie podoba Wam się też to, że nie tylko wiedza ulega ciągłej ocenie, ale również zachowanie dzieci i ich wygląd.
6. Oceny
Wiele osób chętnie zmodyfikowałoby nasz obecny system oceniania. Niektórzy kwestionują oceny w ogóle, jako błędnie pojęty system motywacji zewnętrznej. Inni postulują przynajmniej zniesienie ocen w klasach początkowych. Był to w zasadzie postulat poruszany zarówno przez ludzi w jakimś sensie związanych z edukacją demokratyczną, edukacją Montessori jak i domową.
Część trzecia wyników ankiety
Część czwarta (ostatnia) wyników ankiety
Kolejne pola wymagające zmian w polskim systemie szkolnictwa przedstawię już jutro. A już dzisiaj możecie się podzielić tym wpisem ze znajomymi. Wystarczy kliknąć w ikonkę pod tekstem. Bardzo interesuje mnie też Wasza opinia na ten temat, więc jeśli chcecie coś powiedzieć, proszę skorzystajcie z komentarza.