Znacie prawa Mirandy? „Masz prawo zachować milczenie, wszystko co powiesz może być wykorzystane przeciwko tobie…” Myślę, że coś podobnego powinno być odczytywane matce i ojcu tuż po porodzie. Jeszcze w szpitalu. I przypominane telefonicznie co jakiś czas. Dryń dryń „Dzień dobry. Nie masz prawa zachować milczenia. Wszystko co powiesz i zrobisz może być wykorzystane przeciwko tobie. Do widzenia.”
Dzieci nas naśladują
Ostatnio jak słucham Kluska i widzę co on wyprawia to czasami krew mnie zalewa. „Cicho bądź. Głowa mnie boli,” „nogi mnie bolą, chcę usiąść”, „jesteś niedobry,” „ale jak ja cię o coś proszę, to trzeba to zrobić,” „ale ja mam potrzebę.” I tak dalej i tak dalej. Nie wszystkie teksty są moje. Ale wszystkie słyszałam wypowiadane do Kluska gdzieś, przez kogoś… Wszystkie potrafią zagrać mi na nerwach, szczególnie wypowiadane przy byle głupocie (z mojego punktu widzenia) i przez łzy. Albo ćwiczone na Michasiu (pierwsza kwestia).
Teoria Steinera
Steinerowska teoria o etapach rozwoju dziecka z dnia na dzień przemawia do mnie coraz bardziej. W skrócie chodzi o to, że wg Steinera (twórca edukacji waldorfskiej), życie człowieka podzielone jest na etapy. Mniej więcej po siedem lat. I zależnie od etapu na jakim akurat znajduje się dziecko, inny jest sposób na naukę. Pierwszy etap, do około siódmego roku życia, to właśnie faza nauki przez empatię i naśladowanie.
I naprawdę obserwując Kluska jestem przekonana, że jest to w tej chwili dla niego najlepszy sposób nauki. Który działa na niego podświadomie. On robi to, co robią ludzie w okół niego. Rodzice w dużej mierze. Oczywiście pewne rzeczy da mu się wytłumaczyć. Ale wszystkie te słowa tłumaczenia muszą przejść przez jego sposób postrzegania świata. I jaka ostatecznie informacja do niego dotrze – nigdy nie można być pewnym.
Z naśladowaniem jest dużo prościej.
Nie chcę mi się iść – mówię „bolą mnie nogi”. Bo tak przecież mówi mama, jak ja chcę z nią pobiegać. Chcę, żeby Micha był cicho, albo żeby odkurzacz nie hałasował, to mówię „Cicho bądź. Boli mnie głowa.” Bo tak mówi tatuś, jak wraca z pracy. Micha zgubi zabawkę na dworze, to podnoszę, dmucham na nią i oddaje. Bo tak robi mama. Idę na sushi po raz pierwszy w życiu, patrzę, że mama bierze patyczki i składa je do jedzenia, to ja bez słowa robię to samo. Chociaż nikt mi wcześniej tego nie tłumaczył. I tak ze wszystkim.
Bądź dobrym wzorem
Coraz częściej uświadamiam sobie, że co by nie kombinować w wychowywaniu dzieci, to i tak najważniejsze jest to, jak my się zachowujemy, co my robimy i jakie my (jako rodzice) mamy podejście do życia.
Nie można przecież oczekiwać, że trzy czy czterolatek poradzi sobie, na przykład, z własną złością, jeśli my sami, nie potrafimy tego zrobić. Oczywiście może się nam wydawać, że jego złość jest bez sensu, a powód mało istotny. Ale trzylatek nie będzie umiał rozpoznać powodu ważnego od nieistotnego. Jeśli coś wywołuje jego złość to reaguje złością. I tyle. Dorośli z resztą często też tak mają.
Tak więc nie oczekujmy objawień z kosmosu i zachowujmy się tak, jak chcemy, żeby zachowywało się nasze dziecko. Albo nie dziwmy się, że zachowuje się „źle”, bo dziecko robi dokładnie to samo co my.