O Halloween przemyśleń kilka

dynia halloween

Ponieważ nasmarowałam strasznie długi komentarz w dyskusji na temat Halloween na BlogOjciec, a temat jest na czasie, postanowiłam dodać kilka rzeczy i umieścić tu ten komentarz w rozszerzonej wersji, jako osobny wpis.

Czy należę do osób, które potępiają obchodzenie Halloween w Polsce?

Nie. Nie jestem też jakimś wielkim zwolennikiem, ale czasem mam ochotę zrobić upiorny lampion z dyni, albo tak jak wczoraj – upiec „paluchy wiedźmy”.  Widzę potencjał tego święta.

Ale rozumiem też dlaczego tyle osób się na to oburza.

Myślę, że ta niechęć do tego święta wynika często z obawy, że w dzisiejszym świecie zapominamy o własnych tradycjach i kulturze. Kultura amerykańska wdziera się przebojem do wszystkich dziedzin życia, i część ludzi boi się po prostu utraty własnej tożsamości.
Czy to ma sens? To już inna kwestia. Bo naszym tradycyjnym „dziadom” pewnie bliżej w nastroju do Halloween niż do narzuconego przez kościół (czyli początkowo też obcego w naszej kulturze) Dnia Zadusznego czy Wszystkich Świętych.
Druga sprawa to na przykład to, że są ludzie których drażni komercjalizacja i wynikająca z tego niejako – estetyka. Albo raczej jej brak. Wszechobecny plastik, badziewie i brzydota tego wszystkiego co widać na pierwszy rzut oka obecnie w sklepach. I pewnie, są tacy którzy zrobią super stroje. Piękne, ciekawe, kreatywne. Ale jednak większość założy tiulową czapkę czarownicy i weźmie plastikowe widełki.
Do tego dochodzi świadomość, że tego typu święta są w dużej mierze napędzane przez koncerny i producentów różnego rodzaju halloweenowych kostiumów, dekoracji itd. I oczywiście, patrząc ze strony producentów – nic w tym złego, każdy szuka sposobu, żeby zarobić. I większość ludzi nie odrzuca możliwości zarobienia kilku złotych (czy dolarów). Ale są ludzie, którzy nie lubią być manipulowani i żeby się nie dać wciągnąć, na wszelki wypadek bojkotują całe święto.

Każdy ma swój powód

Więc myślę, że powodów dla których można być przeciwnym Halloween w polskich warunkach jest wiele. I też należy je uszanować. Tłumaczyć i owszem, jeśli uważamy je za bezsensowne. Ale twierdzenie, że niechęć do tego święta wynika tylko i wyłącznie z tego, że Polacy lubią tylko rzeczy „szare, smutne, nijakie” jest po prostu powierzchowne i najzwyczajniej w świecie – niesprawiedliwe.
Wkurza mnie trochę też fakt, że większość ludzi twierdzi, że Halloween to święto amerykańskie. Chociaż tak naprawdę pochodzi ono z Europy, najprawdopodobniej z kultury celtyckiej.

Źródła Halloween

Tradycyjnie podchodząc do tematu, święto opiera się na tym, że w nocy 31 października na 1 listopada (Samhain) duchy zmarłych mają ułatwione przedostawanie się do naszego świata. Przebieranie się ma więc podobno, z jednej strony odstraszyć i zdezorientować złe duchy, a z drugiej strony ma pozwolić tym dobrym bezpieczne poruszanie się po ziemi. Treat-or-trick to nic innego jak poczęstunek dla dobrych duchów właśnie. (To jedna z teorii, bo jak to bywa z wierzeniami, często teorii jest więcej.) Słowianie przecież też karmili duchy swoich przodków (dziady). Więc nie jest to znów taka obca nam całkiem tradycja.
Ja rozumiem, że teraz obecnie wszystkie święta i w ogóle wszystko, sprowadza się do zabawy samej w sobie, ale jednak myślę, że czasem warto wiedzieć w co się bawimy.

 

Wszystkich Świętych bardziej słowiańskie?

Dobrze też byłoby zdawać sobie sprawę z tego, że to co obecnie obchodzimy w Polsce jako Wszystkich Świętych, czy Dzień Zaduszny (dwa odrębne święta) jest odpowiedzią Kościoła na te właśnie i wiele innych tradycji związanych z czcią przodków.  Zbieżność dat jak zwykle nie jest przypadkowa, bo Kościół, jako specjalista od marketingu, wiedział, że nie można ludziom tak całkiem zabrać „igrzysk” (świąt i zabawy). Zamienił więc tylko te istniejące od wieków, na swoje własne. To taki argument dla tych, co uważają, że Halloween jest odejściem od tradycji.

Plusy Halloween

Faktem jest również, że halloweenowe zbieranie słodyczy, to dla dzieci sposób na zdobywanie umiejętności społecznych i nawiązywanie kontaktów sąsiedzkich itp. Bo mam wrażenie, że Amerykanie dają swoim dzieciom dużo więcej możliwości do zdobywania umiejętności społecznych, nawiązywania kontaktów z obcymi skądinąd ludźmi. Być może wynika to z tego, że jest to kultura oparta raczej na mieszaninie ludzi z różnych miejsc, bez wspólnych tradycji i powiązań rodzinnych. Sąsiedztwo więc musiało być jakąś grupą, która daje poczucie wspólnoty. Naturalnie trzeba też było umieć nawiązywać kontakty z nieznajomymi, bo znajomych nie było tak dużo.
A biorąc pod uwagę fakt, że obecnie większość ludzi i tak mieszka w dużych miastach, gdzie nie znamy własnych sąsiadów, z dala od rodziny, to nasze dzieci będą raczej musiały sobie radzić w tego typu kulturze. Więc w tej kwestii pewnie powinniśmy  brać przykład z Ameryki. Bo chyba po to świat jest obecnie „globalną wioską”, żebyśmy mogli uczyć się od siebie, nie?

Więc są i argumenty za obchodzeniem tego święta. Oczywiście poza samą czystą zabawą.

A Wy? Obchodzicie czy nie?

  • Dobrze napisane. Nie obchodzę Haloween, bo dla mnie jest po prostu sztucznym zapożyczeniem z USA (w znanej nam obecnie formie), podobnie jak Walentynki. Martwi mnie też trochę okazja do popijawy (bo z takimi argumentami się spotykałam) w przeddzień wielkiej migracji narodowej. Raz, że podróżowanie samochodem w stanie wczorajszym jest niebezpieczne (bywa, że pasażer powoduje wypadek), a dwa – jak dla mnie – niestosowne, żeby zionąć rodzinie nad grobami bliskich. Nie spotkałam się też z informacją, żeby ktoś z moich znajomych obchodził Haloween.

    • O argumencie alkoholowym nie pomyślałam. Ale faktem jest iż my zazwyczaj nie wyruszamy nigdzie dnia następnego. A w dodatku, jako matka karmiąca (od ponad trzech lat już) nie bardzo ostatnio szukam sposobów do popijawy :) Ale argument jest logiczny.

  • Bardzo ciekawe spostrzeżenia. Osobiście zgadzam się z Tobą w 100% po pierwsze należy wiedzieć co to za święto, skąd się wywodzi, jaka jest jego tradycja i jakie może mieć odniesienie w Naszej kulturze. Nasze społeczeństwo jest na tyle mocno patriotyczne i tradycjonalistyczne, że nie obawiałabym się o odstąpienie od Naszej kultury/tradycji. Wizja komercjalizacji wcale mnie nie przeraża, bo jeżeli można na czymś zarobić to czemu nie? Swoją drogą każde takie „święto” jest okazją do zrobienia czegoś wspólnie, niech to będzie malowana dynia, można razem kreatywnie spędzić czas, rozwijając wyobraźnię dziecka, napełniając jego kubeczek uwagi 😉

    • No właśnie – każdy ma swoje powody. A konstytucja gwarantuje nam, że możemy robić to co uważamy za słuszne :)