Ciepło-zimno
Ciepło ostatnio. Nie wiem jak inni rodzice, ale ja mam zawsze dylemat z ubieraniem dzieci na wiosnę i na jesieni. Jak jest śnieg, to wiadomo, że trzeba ubrać ciepło. Jak jest 30 stopni – to rozebrać. Ale co zrobić jak jest 20 stopni w październiku? Bo w październiku to już trzeba zakładać kurtki, podobno. Ale jak mi się Klusek spoci w takiej kurtce i go zawieje? A jak nie założę kurtki, to może akurat zajdzie słońce i zawieje wiatr, i będzie mu zimno? I znowu będzie chory? Bo u nas to starszy Klusek jest podatny na przeziębienia. Micha choruje głównie, jeśli nie uda się nam utrzymać z dala od niego chorego Kluska. A utrzymać jest ciężko.
A co z czapką? A może chociaż szalik, albo chustka na szyję, bo przewieje?
Czy dobrze robię?
No i takie dylematy mam ostatnio codziennie. Ja osobiście staram się nie ubierać za ciepło. Czyli jeśli mi jest ciepło w jednej bluzce, to Kluskowi do zestawu dokładam jeszcze tylko chustkę na szyję (bo kaszle ostatnio) i idziemy. Kurtka i ciepła bluza zostają w domu. Tak samo czapka. Michę staram się ubrać troszkę cieplej, bo wiadomo, on cały spacer siedzi. No ale z Michą to problemów raczej nie mam, bo on w ogóle jakiś mniej wrażliwy na zmiany pogodowe jest. Ale czy dobrze robię? Pewna nie jestem.
Szczególnie kiedy patrzę po innych wózkach, i innych dzieciach.
Więc pytam – w jaki sposób Ty określasz ile odzienia wierzchniego należy nałożyć na dziecko, żeby odbyć spacer wiosenno-jesienny?