Niestety nie zdążyłam sfotografować. A przepis na placki z jabłkami był taki:
pół szklanki mąki pełnoziarnistej
pół łyżeczki ksylitolu (może być miód)
dwie łyżki zmielonego ostropestu
jajko
woda
trochę cynamonu
1 duże jabłko starte na dużych oczkach
Mieszamy wszystko poza jabłkami na jednolitą masę. Dodajemy jabłka, jeszcze raz mieszamy i smażymy na odrobinie oleju.
Smakowały zarówno małemu jak i dużemu Kluskowi. I mamie też.
I jeszcze tylko kilka słów na temat ostropestu plamistego. Przeczytałam ostatnio, że wśród jego właściwości jest też jedna, bardzo przydatna latem i po lecie. Chodzi o to, że zawarta w nim sylibinina pomaga w profilaktyce raka skory, który jak wiadomo łączy się z poparzeniami słonecznymi. Z jednej strony powodując śmierć zmutowanych na skutek promieniowania UVA komórek skóry, z drugiej zaś przyspieszając naprawę komórek uszkodzonych promieniowaniem UVB.
Działa też wspomagająco na wątrobę, ale to informacja raczej dla Tatusiów po sezonie „ogródkowym”. Więcej na temat ostropestu przeczytać można tu.
Kosztuje niewiele, można go też w zasadzie do wszystkiego wsypać, albo posypać, bo smaku potrawy w zasadzie nie zmienia. Najwyraźniej Kłapouchy wiedział, co robi, układając swoją dietę. Pomyślałam więc, że warto spróbować.