W sobotę, mimo niezbyt zachęcającej pogody udaliśmy się rodzinnie do Mielnika na IX Zlot Wojowników Słowian Bałtów i Wikingów. Droga zajęła nam trzy godziny, między innymi dlatego, że postanowiliśmy przeprawić się tam promem NIEMIRÓW – GNOJNO.
Ostatecznie dotrzeć nam się udało i nawet obyło się bez deszczu prawie. To znaczy deszcz nas złapał w czasie jazdy samochodem i kiedy czekaliśmy na prom. Bo od 12:00 do 14:00 mają tam przerwę.
Kilka zdjęć poniżej.
Klusek ogląda walki. |
Przypadły mu też do gustu podpłomyki z miodem i makiem. |
Zafascynowały go też dzieci bawiące się bronią.Nawet dostał topór i tarczę. Topór się złamał, ale wcześniej Klusek jeszcze zdążył przywalić sobie nim w palec. W następstwie czego mieliśmy małą czarną rozpacz. Ale jednocześnie odebrał pewnie pierwszą w swoim życiu lekcję na temat broni – mianowicie, że trzeba się z nią obchodzić ostrożnie, bo może zrobić krzywdę.
W domu tatuś skręcił topór, dorobił Kluskowi hełm z pudła kartonowego i Klusek w dalszym ciągu odbywa walki z najeźdźcą.
Nie myśleliśmy o tym zabierając go na ten zlot.
W drodze do samochodu, Klusek tworzył własne pieśni, w rytm dobiegającej nas ze sceny muzyki dawnej. Powrót z tarczą