Zabawa w deszczu

Powrót

Wracamy z Kluskiem do wirtualnej przestrzeni. Jak wytłumaczyć naszą chwilową nieobecność? Chyba tylko tak, że odkąd okazało się, że w drodze jest kolejny Klusek (albo Kluska), odczuwałam silną niechęć do komputera w ogóle.  W dużej mierze na pewno wynikało to ze zmęczenia oraz senności charakterystycznych dla pierwszego trymestru, w połączeniu z niskim ciśnieniem i silną niechęcią do kawy. Ale od kilku dni, kawa wróciła do mojego menu, zaczynam więc powoli otwierać oczy. Rezultat? – Kilka zdjęć z niedzielnego przedpołudnia.

Zabawa w kałuży

Pogoda była jaka była, a Klusek ostatnimi czasy przyzwyczajony do ciągłego wychodzenia „na nu” (na dwór), ani myślał o siedzeniu w domu. Wzięliśmy więc łopatkę, wiaderko, gumowce, płaszczyk przeciwdeszczowy oraz parasolkę i poszliśmy zdobywać świat.

 

 

Poza oczywistej przyjemności z przelewania, chlapania i biegania po kałużach, nasza przygoda okazała się też niezwykle edukacyjna. Dowiedzieliśmy się, że kora i patyki pływają po wodzie, a kamyki – nie. Dowiedzieliśmy się, że padający deszcz robi na kałużach koła oraz ćwiczyliśmy składanie i rozkładanie parasolki i to jak prawidłowo powinno się ją trzymać.
A że przy okazji zmokliśmy? Kluskowi to absolutnie nie przeszkadzało.