Święta za pasem, postanowiłam więc zafundować Kluskowi kalendarz adwentowy. Tylko taki trochę dłuższy, bo zaczęliśmy w sobotę, równo na miesiąc przed Wigilią. Sam kalendarz pokażę pewnie później, a dzisiaj pokażę, co robiliśmy przed chwilą, czyli świąteczną herbatę. Co prawda nie jestem pewna, czy wyjdzie, bo do tej pory robiłam ją w trochę inny sposób, ale zabawa była fajna, tak czy siak.
Jak to się robi?
Najpierw obieraliśmy (ja obierałam) pomarańczę ze skórki, przy okazji Klusek wyciął z niej trochę soku, nakarmił mamę, sam trochę spróbował i przełożył pokrojone kawałki co najmniej 15 razy z miseczki na stolik. Ja w międzyczasie pokroiłam drobno skórkę. Klusek przełożył skórkę do miseczki, wycisną jeszcze do niej kawałek pomarańczy, posypał cynamonem (z solniczki), przełożył kilka goździków. Do tego wszystkiego wsypał herbatę, wymieszał i przełożył na blachę do suszenia.
Teraz zostaje nam tylko czekać aż wyschnie.
Oczywiście nie obyło się bez strat w herbacie