Wiedza o przyrodzie – edukacja w duchu Charlotte Mason

Pisałam niedawno o projekcie „Mały przyrodnik.”

To dzisiaj w nawiązaniu do tego przedstawię Wam poglądy Charlotte Mason na temat edukacji przyrodniczej.


 

Wiedza o przyrodzie – pierwszą rzeczą jest to, że dziecko powinno mieć prawdziwą osobistą znajomość rzeczy, które widzi. Ważniejsze jest żeby wiedział jaka jest różnica między bistortą a persicarią, jastrzębcem a mleczem, i gdzie który można znaleźć, i jak wygląda, jak rośnie. Mniej ważne jest to czy mówi o rodzajach zalążni. Na to też przyjdzie czas, ale później. Po tym jak dziecko zapozna się z prawdziwą żyjącą rośliną w naturalnym położeniu (…).

„Parents and children” str. 232


Edukacja przyrodnicza, szczególnie małych dzieci, powinna być oparta o realne przykłady. Tylko w ten sposób dziecko jest w stanie przyswoić sobie rzeczywistą wiedzę. To co zobaczy, dotknie, powącha, nawet spróbuje, to będzie wiedziało. Ucząc dzieci z książki, za pomocą słów nigdy tak na prawdę nie możemy być pewni, co i ile dziecko zrozumie. Im więcej rzeczy dziecko zna z rzeczywistości, tym lepszą wiedzę o świecie uzyskuje. Przyjdzie taki moment, że książka i teoria będzie w pewnych kwestiach dla niego wystarczająca. Będzie bowiem znało wystarczająco dużo realnych przykładów, żeby jego mózg tworzył poprawne uogólnienia. Jeśli raz zobaczysz drzewo, będziesz wiedział jak ono wygląda. Jeśli ktoś ci je opisze, twoja wyobraźnia na ten opis nakłada już to, co wiedziała i widziała wcześniej. Twój mózg tworzy obraz nieprecyzyjny i nigdy nie możesz mieć pewności, że obraz, który masz w swojej głowie, będzie się pokrywał z obrazem rzeczywistym.

Charlotte Mason twierdzi, że dopiero na  realnej wiedzy dotyczącej otaczającego nas świata można budować wiedzę głębszą. Tworzyć teorie, łączyć ze sobą różne fakty. Zastanawiać się, czym różni się drzewo od kwiatka? Co wspólnego mają ze sobą rośliny? Czym się różnią? Dopiero jeśli dziecko zna takie podstawy, jest sens wprowadzać wiedzę głębszą – rozróżniać typy zarodni, budowę komórki… itd. Bo dopiero wtedy dziecko ma szansę dobrze zrozumieć, o co w tym chodzi. A nie tylko nauczyć się na pamięć na klasówkę.

Tak więc wyjdźcie na dwór. Przed dom. Obejrzyjcie najbliższe drzewo, może znajdziecie na nim coś ciekawego. Może uda Wam się spotkać jakiegoś robaka? Kwiaty? Przypatrzcie im się uważnie. Spróbujcie o nich porozmawiać. Dajcie swojemu dziecko poznać przyrodę.

  • Nie będę szaleć i uczyć typowej botaniki chyba, że dziecko samo wykaże większe zainteresowanie. Za to mam wizje jak jesienią zbieramy liście, nazywamy je, suszymy, robimy bukiety i altas :)

    • Ola

      Fajna wizja:)

  • Mój Kacperek jest jeszcze malutki jednak od zawsze miałam zdanie, że to my rodzice musimy wzbudzać zainteresowanie naszych dzieci. Nigdy nie wiadomo kim w przyszłości będą nasze dzieci dlatego do wszystkiego należy podejść racjonalnie ale i z pasją.

    • Ola

      Pewnie – dzieci trudno oszukać. Jeśli powiemy im, że coś jest ciekawe, a sami myślimy, że to nuda, to raczej nie nabiorą się na dłużej :)

  • Mądre podejście. Bardzo łatwo je przełożyć również na inne dziedziny – i nie tylko w przypadku dzieci.
    Najłatwiej zrozumieć i zapamiętać to, czego się samemu doświadczyło, zobaczyło w naturze, sprawdziło eksperymentalnie.
    A przyroda jest przy tym tak fascynująca… (czasem nawet dla zagorzałych fanów techniki)
    Jak najbardziej TAK! Wyjdźmy! :)

    • Ola

      Odkąd Klusek zajął się odkrywaniem przyrody, zaczęłam odkrywać jak wiele w niej ciekawych rzeczy i jak wiele nie wiem :)