Trzy proste zabawy na utrwalanie słownictwa praktycznie z każdej dziedziny – Angielski dla dzieci

Co prawda obiecałam publikować wpisy językowe w każdy pierwszy poniedziałek miesiąca, ale trochę się ostatnio u mnie dzieje – chociażby to, że wróciłam do pracy… I szczerze mówiąc umknął mi gdzieś ten termin. Ale już nadrabiam zaległości i mam nadzieję, że kolejny wpis z serii „Angielski dla dzieci” ukaże się już o czasie.

Dzisiaj chciałam przedstawić trzy zabawy, które nadają się do utrwalania praktycznie każdego słownictwa. Czasami potrzebna jest tylko odrobina kreatywności. Co więcej – jeśli trzeba możemy te zabawy przeprowadzić w zasadzie bez większego przygotowania.

1) Malowanie na plecach – prosta zabawa w parach. Przed przystąpieniem do zabawy należy określić przedział słówek, z których można wybierać. Następnie osoba A odwraca się plecami do osoby B, a osoba B wybiera jakieś słówko z dostępnej puli i rysuje osobie A palcem na plecach obrazek przedstawiający to słówko. Szczególnie w przypadku najmłodszych dzieci ważne jest, żeby wybór słówek nie był dowolny. Bo maluchy się pogubią i nie będą chciały zgadywać. Najlepiej by było, gdyby obrazki do słówek, które powtarzamy były widoczne dla obu osób przez cały czas trwania zabawy.

Dlaczego to działa: To zabawa, która zawiera dużo elementów lubianych przez dzieci – trochę malowania, trochę zgadywania, trochę ruchu i kontaktu fizycznego z innym człowiekiem. I pewnie dlatego mali uczniowie tak ją lubią.

2) Wyklaskiwanki – wybieramy kilka słówek, dobrze by było, żeby tworzyły jakieś proste zdanie, lub chociażby wyrażenie, coś w stylu „Blue ball, pink doll” albo „Rabbit eats carrots” i powtarzamy je wyklaskując jakiś rytm. Zaczynamy od czegoś prostego – klaszczemy w dłonie i mówimy „Blue ball” – dziecko powtarza, klaszczemy jeszcze raz i mówimy „Pink doll” i dziecko znów powtarza. Powtarzamy to dwa-trzy razy, a potem zmieniamy ruch. Zamiast klaskać w ręce, klaszczemy raz w ręce, raz o uda. I cały czas powtarzamy to samo. Potem zamiast klaskać podskakujemy, albo machamy jedną nogą, albo stukamy się w czoło… Im bardziej absurdalny ruch, tym cieszy się większym zainteresowaniem. Oczywiście możemy rozszerzyć tą naszą „wyliczankę” i jak widzimy, że dziecko już bez trudu powtarza linijkę, albo wręcz nie czeka, żeby powtórzyć, tylko mówi z nami, możemy dodać kolejną linijkę. Wtedy będzie już np. „Blue ball, pink doll, red car, black blocks” i tak dalej. Ważne jest żeby nie przesadzić już na samym początku z dużą liczbą słówek, żeby a)dziecko się nie przestraszyło b)dorosłemu się nie pomieszało (bo tak też bywa).

Dlaczego to działa: W tej zabawie dziecku łatwiej się uczyć dlatego, że po pierwsze skupia się na ruchu a nie na słówkach, a słówka mimochodem zadomawiają się w jego głowie. A po drugie – pozwala dzieciom wyładować trochę energii, którą gromadzą siedząc nad książkami czy innymi zadaniami, poza tym – dzieci mają naturalną potrzebę ruchu i ruch dobrze wykorzystany może bardzo pomóc w zdobywaniu wiedzy.

3) Rysowanie – zabawę w kalambury chyba wszyscy dobrze znają, osoba A rysuje jakieś słówko, a osoba B zgaduje, o co chodzi. To podstawa.Po raz kolejny – szczególnie w wypadku młodszych dzieci, warto wcześniej ustalić temat i jeśli to możliwe umieścić obrazki ze słówkami do wyboru w zasięgu wzroku dziecka.  Pobawcie się w ten sposób przez chwilę, tylko pamiętajcie, żeby wszystko malować na jednej kartce. Nie przesadzamy więc z wielkością rysunków. Ale to tak naprawdę tylko wprowadzenie.  Kiedy cała kartka się już zapełni, przechodzimy dalej:

– można np. zadawać zagadki z wykorzystaniem słówek „next to” (obok), „under” (pod), „between” (pomiędzy) – „What’s next to the elephant and under the giraffe?” (Co jest obok słonia i pod żyrafą?). – – potem prosimy dziecko, żeby policzyło ile zwierząt na naszej kartce ma kolor „brown” albo „yellow”. – – ile jest zwierząt „big,” a ile „small”

– starsze dzieci możemy pytać, ile z tych słówek zaczyna się na literę „a” ile na „b” itd.

– potem można kartkę schować i pytać „Was there an elephant?” (Czy był na niej słoń), albo „What colour was the elephant?” (Jakiego było koloru?) – jeśli rysowaliśmy różnymi kolorami.

 

Możliwości tego typu pytań jest dużo i wszystko zależy od kategorii słówek, którą wybraliśmy oraz od tego, co fizycznie mamy narysowane na kartce.

Dlaczego to działa: Skuteczność tej zabawy po raz kolejny leży w tym, że zdejmujemy nacisk z obowiązku uczenia się słówek, wyznaczamy całkiem inny cel, wyzwanie, które choć trochę trudne, dziecko jest w stanie wykonać. Poza tym, w ten sposób stwarzamy sytuację, w której dziecko patrzy na słówko z rożnych perspektyw, mózg przetwarza je pod kontem koloru, kształtu, rozmiaru, litery na jaką się ono zaczyna czy kończy itd. W ten sposób buduje powiązania danego słówka z wieloma rzeczami. A im więcej rzeczy mózg ze sobą kojarzy, tym łatwiej jest je zapamiętać i w razie czego sobie przypomnieć.

 

Więcej wpisów o nauce języka angielskiego dla dzieci możecie znaleźć tutaj(Angielski dla dzieci). I zapraszam na kolejny wpis, już za miesiąc. A tym czasem, jeśli spodobał Ci się wpis, daj mi proszę jakoś o tym znać – napisz komentarz, udostępnij znajomym (wystarczy kliknąć odpowiednią ikonę pod tekstem) – dla Ciebie to tylko chwila, a ja przynajmniej będę wiedziała, że nie piszę w próżnię.

  • Nie wpadłabym na pierwszą zabawę. Bardzo kreatywna :)

    • Znalazłam ją czytając o metodzie ruchu rozwijającego Weroniki Sherborne i pomyślałam, że idealnie nadaje się do nauki angielskiego:)

  • Bawiłam się kiedyś w takie rysowanki na plecach, chętnie przetestuję z Młodym. Jest jeszcze za mały na kalambury, więc na razie opisujemy obrazki słownie (ma kilka obrazków na kartkach i musi je opisać, a dorosły zgaduje o co chodzi – żeby jednak nie było za prosto w zestawie ma np. zegar i klepsydrę 😉 )

    • To też bardzo fajna zabawa, i tez można ją wykorzystać do nauki angielskiego, chociaż może na trochę wyższym poziomie;)

  • Świetne połączenie ruchu i nauki. Musimy wypróbować!

  • Miniowe Szczescie

    Podoba mi sie zabawa w klaskanie. Malowanie plecow odpada, bo chlopcy szybko by zapamietali taka zabawe, ktora moim zdaniem nie jest dla nich odpowiednia (wykorzystywali by ja na glupoty).
    Pozdrawiam

    • Na głupoty, czyli na co? Nie zdarzyło mi się, żeby przy tej zabawie działy się jakieś straszne wykroczenia przeciw czemukolwiek:)
      Moim zdaniem dotyk jest bardzo istotny dla rozwoju dziecka. Dzieci lubią się dzióbać, szarpać i przytulać, a ta zabawa daje im szansę robić to oficjalnie. I nawet jeśli od czasu do czasu, jakaś zabawa pójdzie za daleko w kierunku zabawowym, to ja bym nie odrzucała jej tylko dlatego, że potencjalnie ktoś może się trochę bardziej powygłupiać.
      Ja myślę, że za często zapominamy o tym, że sadzanie dzieci w ławkach i oddzielanie ich od siebie, ma tez swoje negatywne skutki dla ich rozwoju. Pisałam o tym między innymi tutaj – http://www.juniorowo.pl/angielski-w-ruchu/. I moim zdaniem, wszędzie tam gdzie się da włączyć użycie własnego ciała i ruchu do zabawy i nauki, powinniśmy to robić.