Dziś coś dla fanów komiksów. Trzy nowości od Wydawnictwa Egmont i nasza opinia na ich temat.
Pamiętniki Wisienki – Tom 1 – Skamieniałe Zoo (Joris Chamblain i Aurelie Neyret)
Całkiem nowa seria i muszę przyznać, że bardzo przyjemnie mi się ją czytało. Jest to takie połączenie trochę pamiętnika, trochę komiksu i trochę powieści detektywistycznej. Wisienka, która jest główną bohaterką i jednocześnie narratorką w tej książce, zaczyna pisać swój pierwszy pamiętnik. Robi to, bo usłyszała, że to dobre ćwiczenie dla przyszłego pisarza, a ona to właśnie che robić, gdy dorośnie. Poza pisaniem, interesują ją też wszelkie tajemnice, więc kiedy zauważa w lesie dziwnie kolorowego staruszka postanawia, że nie spocznie dopóki nie dowie się, kim on jest. I na szczęście, bo dzięki jej uporowi ostatecznie dochodzi do wspaniałych rzeczy. Pięknie ilustrowana opowieść o tym, że warto mieć marzenia, warto być wytrwałym i warto sobie nawzajem pomagać, bo kiedy dzieci działają wspólnie z dorosłymi można osiągnąć naprawdę wiele. Polecam. Może trochę bardziej dla dziewczynek, ale Klusek też przeczytał i wyraził się pochlebnie o tej publikacji, więc myślę że i chłopców może zainteresować, choć główną bohaterką jest faktycznie – dziewczynka.
Yakari – Tajemnica Małego Pioruna (Derib + Job)
Komiks z założenia dla najmłodszych. Oszczędny w tekstach, może więc być dobrym punktem wyjścia dla początkujących czytelników. Informacja na okładce mówi „Pełne humoru przygody małego Indianina.” Jednak moje dzieci po przyjrzeniu się historyjce stwierdziły, że humoru to raczej tu nie ma, bo „co jest śmiesznego w tym, że konik musi skakać przez ogień?” I muszę przyznać, że po przeczytaniu komiksu zasadniczo się z nimi zgadzam. Być może poprzednie części komiksu były bardziej „pełne humoru” (my zaczęliśmy właśnie od tej, więc nie mogę mówić o poprzednich), ale w tej raczej nikomu nie jest do śmiechu. Ani chłopcu, który rano nie znajduje swojego ukochanego konika w zagrodzie, ani mustangowi, którego tajemnicze wezwanie ciągnie gdzieś nie wiadomo gdzie, by tam poddał się próbie dla najdzielniejszych koni. Zadania, którym Mały Piorun musi się poddać, by udowodnić swoją odwagę i męstwo są naprawdę niebezpieczne i wiele koni ginie podczas ich podejmowania. I szczerze mówiąc, po zapoznaniu się z fabułą, nie jestem pewna czy to jest historia dla najmłodszych. Bo choć ostatecznie Mały Piorun pyta o sens narażania życia tylko po to, żeby udowodnić swoją odwagę, to jednak to, co dzieje się dalej sugeruje, że tak już po postu jest, że tak po prostu trzeba. Nie do końca przekonuje mnie takie przesłanie.
Kajtek i Koko w kosmosie – Obce Świadomości (Janusz Christa)
Jeśli nie słyszeliście o tej serii, to zapraszam do tego wpisu, opisałam tam szerzej historię jego powstania oraz poprzednią część serii – „Planeta automatów”. W kolejnej części zastajemy Koko, który pod wpływem tajemniczych ziół dowodzi bardzo agresywnymi Burblami i Kajtka, który próbuje przed Burblami uchronić pokojowo nastawionych Łąkali. Nie będę Wam tu opisywać całej fabuły, możecie przeczytać ją w końcu sami. Powiem tylko, że jest to naprawdę ciekawa historia zarówno dla dzieci i dla dorosłych i punkt wyjścia do zastanowienia się nad tym czym jest gniew, po on nam właściwie jest i czy można żyć bez niego.
Kiedy udaje się opanować konflikt między Burblami i Łąkalami, nasi bohaterowie ruszają dalej, chcąc odnaleźć swoją rakietę. Po drodze jednak napotykają kolejne dziwne miasto. Tym razem puste, gdyż nikogo w nim nie widać. To jednak nie oznacza, że nikogo w nim nie ma. Opanowały je bowiem dziwne istoty, które chowają się w niewidzialnych skafandrach. Tym razem to Kajtek zostaje porwany, a Koko musi mu ruszyć na ratunek. Poza wciągającymi przygodami, niebezpieczeństwem i humorem (w tym wypadku, humor jest nie tylko na okładce), po raz kolejny mamy też coś do przemyślenia – tym razem, coś całkiem na czasie – zmiany klimatyczne. Czy i na ile mamy prawo zmieniać ten klimat? Czy mamy prawo zabijać inne gatunki, żeby uratować nasz własny? A do tego kosmici, zamiany ciał i technologia…
Na szczęście Kajtek i Koko wychodzą cało z tej historii i ruszają dalej. I tym razem nie udaje im się jednak dotrzeć do rakiety, trafiają bowiem do kraju podobnego trochę do starożytnego Rzymu, gdzie niegodziwy władca ciemięży swoich poddanych. Oczywiście nasi bohaterowie nie pozostają obojętni na takie zło i stają do walki. Po początkowych sukcesach popadają jednak w kłopoty, jasno pokazując, że wiara w siebie jest ważna, ale zadufanie w sobie może się źle skończyć. Na szczęście dzięki odrobinie sprytu (i alkoholu), ostatecznie udaje im się obalić złego namiestnika. To jednak nie koniec walki, do pokonania został jeszcze najwyższy władca tej krainy – Apodyktus i to właśnie do niego wybierają się Kajtek i Koko, kiedy żegnamy ich na ostatniej stronie tej części.
W skrócie – dużo przygód, dużo humoru, dużo tematów do głębszych przemyśleń i znana chyba wszystkim kreska Janusza Christy. Czy można chcieć czegoś więcej od komiksu?
Czytacie komiksy?
Pamiętaj, że ja w ten artykuł włożyłam czas i pracę. Jeśli więc Ci się podoba i uważasz, że może się przydać komuś z Twoich znajomych – udostępnij go dalej. Takie udostępnienia i komentarze, to dla mnie znak, że moja praca nie idzie na marne.
A jeśli jesteś na blogu po raz pierwszy – serdecznie zapraszam do zapoznania się z zakładką „Od czego zacząć czytanie bloga?”