Jaki obraz masz w głowie, gdy słyszysz „Matka Polka”? Kobietę w zadeptanych kapciach, z podkrążonymi oczami, która po nocach szyje dzieciom kostiumy na bal przebierańców, co dzień przygotowuje trzydaniowy obiad ze świeżych i najzdrowszych składników, dbając w międzyczasie o rozwój własnych dzieci specjalnie dobranymi zabawami stymulującymi zarówno ich zdolności manualne, emocjonalne jak i intelektualne. Jednocześnie oczywiście chodząc do pracy. A wieczorem, kiedy już położy świeżo umyte dzieci spać w wyprasowanych piżamkach i pod wyprasowaną kołderką, bierze się za odkurzanie, pranie, zmywanie, szorowanie podłóg itd. Jeśli jest naprawdę wzorowa, to znajdzie jeszcze czas, żeby zrobić seksowny makijaż, założyć satynową koszulkę i szpilki i zająć się też potrzebami męża.
Co musi Matka Polka?
Wiele się wymaga od nas – kobiet. Ale nie do końca o tym chciałam dzisiaj napisać. Bo Matka Polka, poza byciem idealną, zazwyczaj musi być również męczennicą. Dzieci i rodzinie trzeba się poświęcić. To zaowocuje w przyszłości. Chcesz, żeby Twoje dzieci wyrosły na ludzi? MUSISZ im poświęcać czas. Chcesz, żeby się dobrze rozwijały? MUSISZ z nimi pracować. Chcesz, żeby umiały się zachować? MUSISZ je wychować. Zatem przeciętna Matka Polka bardzo dużo musi. Wszystko dla dobra dziecka oczywiście.
Naprawdę musi?
Czy naprawdę dla dziecka TRZEBA się poświęcać? Czy naprawdę teraz MUSISZ cały czas odpowiadać na jego pytania? MUSISZ słuchać co ma do powiedzenia? MUSISZ je przytulać? MUSISZ się z nim bawić? Cała nasza relacja z dzieckiem opiera się na tym, że matka daje, a dziecko bierze, prawda? Wszędzie słyszę, że tak już jest ułożony ten świat. Trzeba przez to przejść, ale na szczęście dzieci szybko rosną i już niedługo będziesz mogła wrócić do swojego własnego życia. Więc nie marudź, zaciśnij zęby i bierz się do roboty. Samo się nie wychowa. Czy to nie jest podejście od – wybacz – dupy strony?
Gdzie sens? Gdzie logika?
Słyszysz pewnie często jak szczęśliwe matki, które już odchowały swoje dzieci mówią jak to kiedyś było pięknie. Jak to dzieci o wszystkim opowiadały. Jak chciały się przytulać. Jakie były słodkie i w ogóle. A teraz to już z matką liczyć się nie chcą, nie chcą rozmawiać, o przytulaniu nie wspominając. Mają swoje życie. I dobrze, że sobie radzą, w końcu po to się matka wcześniej poświęcała, żeby teraz dziecko samo sobie w życiu radzić mogło. Ale matka zostaje sama, traci wpływ na dziecko, nie widzi go zbyt często… Trochę żal.
A więc najpierw się poświęcamy i czekamy, aż dziecko wyrośnie – a to z ząbkowania, a to z pieluch, a to z buntu dwulatka, ze wspólnego spania, z buntu trzylatka, z ciągłego zadawania pytań, z ciągania mamy za spódnice, z przedszkola, z podstawówki, z bycia nastolatkiem… Cały czas czekamy na kolejny etap rozwoju. A potem, żałujemy, że wszystkie minęły.
Matka Nie Męczennica
Może więc zamiast się poświęcać, docenimy czas, który jeszcze mamy? Zamiast mówić „MUSZĘ się z nim pobawić” spróbuj „jeszcze MOGĘ się z nim bawić”. Zamiast „ciągle MUSZĘ odpowiadać na jego pytania” – „na razie MAM MOŻLIWOŚĆ tłumaczyć mu świat”. Zamiast „NIE MOGĘ spokojnie porozmawiać z nikim, bo on cały czas gada” – „jeszcze mi ufa, cały czas MOGĘ być częścią jego świata”. Przykłady oczywiście można mnożyć, ale myślę, że już wiesz, o co mi chodzi.
Dzieci rosną szybko, zmieniając się po drodze co chwila. Ten czas się nie powtórzy. Czasami jest łatwiej, czasami trudniej. Czasami mamy dość. Ale jedno jest pewne, Twoje dziecko nie będzie drugi raz przechodzić buntu dwulatka. Jak raz odejdzie od cycka, to najpewniej już nie wróci. Jak w końcu przestanie zadawać Ci pytania, nie będziesz miała już takiej możliwości tłumaczenia mu świata, jak zacznie się bawić z innymi dziećmi, z Tobą będzie się bawił coraz rzadziej, aż w końcu przyjdzie moment, że przestanie wcale. Jak sam nauczy się radzić sobie ze swoimi emocjami, nie będzie do Ciebie przychodzić już z każdą małą tragedią, to i nie usłyszysz też o każdej jego radości.
Taka jest właśnie kolej rzeczy. Więc może zamiast się poświęcać dla swojego dziecka, zaczniesz doceniać to, że dane Ci jest być częścią kolejnego okresu jego życia?
Nie przeraża Cię czasem, że już całkiem niedługo Twoje dziecko zacznie życie na własną rękę?
Jeśli się zgadzasz – udostępnij. Będę bardzo wdzięczna.