Co prawda u nas temat pieluch już, mam nadzieję, niedługo odejdzie w przeszłość, ale pomyślałam, że może warto by się było w związku z tym podzielić moimi doświadczeniami w tej dziedzinie. Pamiętam jak wiele czasu zajęło mi odpowiedź na pytanie „Jakie pieluchy wielorazowe wybrać?” jeszcze jak byłam w ciąży z Kluskiem. Teraz mam już trochę doświadczenia i dystans do tej kwestii, więc to chyba najlepszy moment, żeby napisać takie podsumowanie.
Co mamy do wyboru?
1. Otulacze – czyli taka zewnętrzna warstwa, którą nakłada się na pieluchę, po to, żeby wilgoć z pieluchy nie przeszła na ubranko. Sam otulacz to jednak za mało, bo on nie chłonie wilgoci, tylko stanowi barierę między pieluchą, a ubrankiem.
A co do środka?
a) pieluchy składane – czyli np. tetrowe. Takie kwadratowe płachty materiału, którymi można owinąć dziecko, tak jak to robiło się kiedyś
b) pieluchy formowane – tych nie trzeba już owijać wokół dziecka w jakiś skomplikowany sposób, mają bowiem taki kształt (najczęściej zbliżony do litery T), który pozwala je szybko założyć
c) wkłady – prostokątne wkłady chłonne, najczęściej z mikrofibry lub bambusa
2. Kieszonka – to taki otulacz z jednej strony, połączony z materiałem (najczęściej mikropolarem), który stanowi barierę między mokrą pieluchą, a pupą dziecka. Te dwie warstwy zszyte razem tworzą kieszonkę, do której musimy włożyć wkład lub złożoną w prostokąt pieluchę tetrową czy bawełnianą.
3. All-in-one (AIO) – czyli pieluszka zbliżona trochę do pampersa, ma już wszystko, wystarczy założyć, a jak zrobi się zbyt mokra, zdjąć i wrzucić do pralki.
Co wybrać?
Nie ma niestety jednego słusznego rozwiązania. Każda z wyżej wymienionych opcji ma swoje wady i zalety. All-in-one są najprostsze w obsłudze, bo zakłada się je i zdejmuje tak jak pampersy, nie trzeba nic kombinować. Ale jest to rozwiązanie zazwyczaj najdroższe, bo trzeba ich mieć tyle, żeby wystarczyło na cały dzień (albo na dwa, zależy jak często robicie pranie), a liczy się, że początkowo to około 15 sztuk dziennie. Dodatkowo ponieważ są całościowe, dłużej schnął, co szczególnie jesienią i wiosną może być problemem. Chociaż jest opcja pieluszek SIO, czyli takich, gdzie cała pielucha połączona jest napami i do suszenia można ją rozpiąć.
Kieszonek potrzeba mniej na starcie, bo tam można wymieniać wkłady, więc o ile dziecko nie zrobi kupy, albo nie przesika doszczętnie pieluchy (bo akurat nie zdążymy zmienić wkład na czas), to taka jedna kieszonka wystarczy na 3-4 zmiany. Potem jednak zaczyna już zazwyczaj nieprzyjemnie pachnąć. Dobre jest też to, że możemy sobie regulować chłonność wkładu, bo to od nas zależy co włożymy do środka. Ale jeśli ktoś nie lubi grzebać się w zasikanych wkładach (bo to jednak trzeba je wyjąć i włożyć nowy), to nie jest dla niego dobre rozwiązanie.
Otulaczy stosunkowo najmniej nam potrzeba w wyprawce, bo tutaj często nawet kupa nie powoduje potrzeby zmiany otulacza (chociaż czasami różnie to bywa, szczególnie na początku, kiedy kupy są rzadkie), bo wszystko zazwyczaj ląduje w pieluszce lub na wkładzie i tylko to musimy zmienić. Ma to jednak swoje wady, np. wymaga precyzji przy zakładaniu. Trzeba wiedzieć jak dobrze założyć pieluchę, później jeszcze dobrze założyć otulacz, tak żeby nic z niego nie wystawało, a to nie zawsze jest takie łatwe. Poza tym, pielucha czy wkład nie mają warstwy izolacyjnej, więc każde zrobione siku dziecko od razu odbiera jako mokro. Czyli trzeba ją często zmieniać. Są co prawda opcje wkładów z mikropolaru, (albo takich łączonych wkładów) które kładziemy na pieluchę i w ten sposób robimy izolację, ale to dodatkowo komplikuje jeszcze cały proces zakładania. Potrzeba tu trochę wprawy. Oczywiście to, że pieluszka nie tworzy mylnego poczucia suchości, można też uznać za zaletę, bo wtedy dziecko za każdym razem jak zrobi siku wie, że zrobiło, ucząc się w ten sposób swojego ciała.
Z czego?
Z czego powinny być zrobione pieluchy wielorazowe? Obecnie najczęściej warstwę zewnętrzną, czyli tą chroniącą ubranie przed wilgocią, robi się z PULu lub wełny. Oba rozwiązania mają swoich zwolenników. PUL jest mniej zawodny, wytrzyma większą ilość wilgoci (chociaż trzeba pamiętać, że to nie folia, bo jednak musi być to materiał oddychający, więc w nieskończoność trzymać nie będzie). Wełna za to jest materiałem naturalnym, co dla wielu osób ma znaczenie. Podobno też lepiej radzi sobie w ekstremalnych temperaturach, czyli lepiej przepuszcza powietrze latem, a grzeje zimą. Ja osobiście miałam w swoim posiadaniu głównie pieluchy PULowe, bo przy mojej organizacji czasu, wełniane pieluchy zbyt szybko mi przesiąkały.
Jeśli chodzi o materiał izolacyjny między pupą a pieluchą, to najczęściej jest to mikropolar, który łatwo pozwala wszelkim płynom dotrzeć do wkładu chłonnego, ale w drugą stronę trochę tamuje ten przepływ. Czyli pupie jest sucho.
Sam środek, czyli pielucha lub wkład, zrobiony jest najczęściej z mikrofibry, bawełny lub bambusa. Chociaż pieluchy składane są też robione z innych materiałów – muślinu, konopi. Mikrofibra jest zapewne najtańszym rozwiązaniem i najszybciej schnie. Bawełna i bambus tej samej grubości będą schnąć dłużej, ale za to są naturalne. Każdy znajdzie coś dla siebie.
Co jeszcze?
Poza samymi pieluchami można dokupić jeszcze „papierki”, które wkłada się na pieluchę, po to, żeby zatrzymały kupę. W ten sposób dużo łatwiej się jej pozbyć z pieluchy. Chociaż oczywiście wiadomo, że taki papierek nie zatrzyma całości rzadkiej kupy niemowlaka, to jednak zatrzyma przynajmniej na tyle, że nie trzeba później ręcznie tego spierać. Ale taki wkład w jakimś stopniu zmniejsza „uczucie suchości,” bo taki zasikany papierek po pierwsze wydłuża czas wsiąkania we wkład, a po drugie przesikany zostaje jednak wilgotny. Papierki mają nam ogólnie ułatwiać zmianę pieluch, więc najlepiej jest spróbować . Jeśli uznacie, że z papierkiem łatwiej, to je stosujcie. Ale jeśli papierek tylko wam utrudnia, a spieranie kupy Wam nie przeszkadza, to może być zbędny wydatek.
Jeśli nie planujecie prać codziennie dobrze jest też mieć szczelny kosz na pieluchy, bo trzeba gdzieś przecież trzymać te zasikane. Jeśli pierzecie codziennie, to możecie w zasadzie wrzucać je do pralki, chociaż przy wysokich temperaturach, to może być za mało, szczególnie dla osób wrażliwych na zapachy.
Warto też zaopatrzyć się w jakiś olejek o działaniu antybakteryjnym (np. olejek z drzewa herbacianego). Kilka kropelek wlewamy do pojemnika z pieluchami, co trochę łagodzi ten zapach i spowalnia rozwój bakterii.
Dla osób, które boją się bakterii są też antybakteryjne dodatki do proszku do prania, po to, żeby pieluch nie trzeba było prać w wysokich temperaturach.
Ważne uwagi
Jest kilka takich rzeczy, o których trzeba wiedzieć decydując się na pieluchy wielorazowe. Po pierwsze – pieluch składanych (tetrowych, bambusowych, flanelowych itd) nie można prasować, bo w ten sposób tracą swoją chłonność. Dla mnie to była dobra wiadomość, bo to oznacza zdecydowanie mniej pracy. Jeśli boicie się bakterii, to zamiast prasować, dodajcie antybakteryjny dodatek do proszku, o którym pisałam wcześniej.
Natomiast pieluch z mikropolarem (kieszonek, często all-in-one, wkładów z mikropolaru) nie można prać mydłem (ani niczym na bazie mydła), ponieważ robi się wtedy nieprzepuszczalny i siuśki przestają docierać do wkładu.
Otulacze wełniane od czasu do czasu należy zalanolizować. Trochę lanoliny mieszamy (najlepiej w zamkniętym pojemniku) z gorącą wodą i odrobiną szamponu dla dzieci. Jak już się dobrze wymieszają, przelewamy to do ciepłej wody i moczymy w tym wszystkim otulacz, potem delikatnie osuszamy i wieszamy do wyschnięcia. W ten sposób poprawiamy właściwości izolacyjne wełny.
Ważny jest też rozmiar pieluszki. Tutaj możemy wybierać, albo rozmiarowane, czyli takie, gdzie dla mniejszego dziecka, kupujemy mniejszą pieluchę, a jak urośnie kupujemy większą. Albo „one size” czyli takie z regulacją. Mają one najczęściej napy, które pozwalają zmniejszać i powiększać pieluszkę. Oczywiście w pewnym zakresie I tutaj czasem może się okazać, że taka pielucha będzie za duża dla noworodka, który urodził się z niską wagą. Chociaż, ja powodowana tą obawą zakupiłam dwa małe otulacze i okazało się, że nie byłam w stanie ich użyć, bo moje Kluchy były kluchy od urodzenia i nie spadały z wagą poniżej 4, 300 kg.
Kolejną rzeczą są zapięcia – najczęściej spotykane są albo na napy, albo na rzepy. Wybór jest kwestią preferencji. Napy jest trudniej zapiąć i często jak dziecko jest ruchliwe przy przewijaniu, to dużo lepiej sprawdzają się rzepy. Ale rzepy też najczęściej szybciej się zużywają. Poza tym przy praniu trzeba pamiętać, żeby jednak je zapiąć (to znaczy nie całą pieluchę, ale tak zabezpieczyć rzepy, żeby ta część z haczykami była zapięta), bo inaczej do wszystkiego się czepiają.
Moja przygoda
Jeśli chcecie przeczytać o tym jak wyglądała moja wyprawka, zapraszam tutaj (Klusek i pieluszki wielorazowe) i tutaj (Pieluchy wielorazowe – ciąg dalszy). A o moich pierwotnych zmaganiach z pieluchami poczytacie tutaj (Otulacze – pieluchy wielorazowe).
A tutaj sklep z pieluchami, który mogę polecić.
Myślę, że ten wpis będzie początkiem całej serii. Raz w miesiącu postaram się napisać podsumowanie naszych doświadczeń związanych z codzienną opieką nad niemowlakiem i nie tylko. Mam nadzieję, że moje doświadczenia pomogą i Tobie. A tym czasem, jeśli spodobał Ci się wpis, pomyśl że ja się nad nim trochę napracowałam i zrób coś dla mnie. Skomentuj wpis, udostępnij znajomym (wystarczy klinkąć w odpowiednią ikonkę pod wpisem) albo polub Nasze Kluski na FB lub Google+. Będzie mi bardzo miło.