Kolejny dzień bliskopadowych zabaw. Dzisiaj pod hasłem – leżymy na podłodze. Muszę przyznać, że to jedna z moich ulubionych form zabawy z dziećmi. Niestety nie zawsze Kluski mają ochotę na zabawę w podstawowej formie. Na szczęście wystarczy jeden mały pomysł, jakaś zmiana, dodatkowe atrybuty i w leżenie na podłodze można się bawić naprawdę bardzo długo.
Na przykład kiedy byłam w ciąży z Michą i nie miałam siły na nic poza leżeniem, a Klusek już dawno wyrósł ze swojej popołudniowej drzemki, bawiliśmy się w „Łóżeczko.”
- „Łóżeczko” polega na tym, że mama kładzie się na podłodze i jest łóżeczkiem, a wszystkie lalki, misie i samochody chcą spać. Zadaniem Kluska jest ułożenie wszystkiego na mamie-łóżeczku, znalezienie poduszek, kocyków itd. A mama w tym czasie.. leży.
Oczywiście są też inne zabawy dla zmęczonych rodziców. Zabawy, których akcja toczy się na podłodze i które nie wymagają zbyt wiele siły ani energii. W sam raz na długie jesienne wieczory. Poniżej kilka moich propozycji:
- „Łóżeczko II” – wersja hard. Mama staje się łóżeczkiem dla Kluska, a nie dla jego zabawek.
- „Salon piękności” – ja wiem, że teraz panuje gender i te sprawy, ale jak dla mnie, zabawa w salon piękności jest odpowiednia i dla dziewczynek i dla chłopców. A najbardziej odpowiednia dla zmęczonych rodziców. Koncept jest prosty – przygotowujemy zestaw „małego salonisty.” Sprawdzą się kremy (tylko nie te najdroższe, bo nigdy nie możemy być pewni ile kosmetyku postanowi zaaplikować nasz salonista), stare cienie, albo farby do malowania twarzy. Wszystko to wręczamy Kluskowi, rozplaszczamy się na ziemi, zamykamy oczy i… staramy się nie zastanawiać nad tym jak będziemy wyglądać po zabiegu.
- „Parking” – mama kładzie się na brzuchu robiąc miejsce do parkowania na plecach. Zanim wszystkie samochody wjadą, zanim zjadą, jest czas na drzemkę.
Dorzucę jeszcze zabawę we fryzjera, chociaż tutaj trzeba wykrzesać z siebie trochę energii i… usiąść.
Oczywiście tego typu zabaw jest nieskończenie wiele. Wszystko zależy od naszej wyobraźni, dostępnych rekwizytów i determinacji w dążeniu do chwili odpoczynku. My na przykład dzisiaj bawiliśmy się w słonia, który leży i czeka na pizzę. A na nim leżał drugi, mały słoń i też czekał na pizzę. Za trąby służyły nam podłużne balony, które akurat walały się gdzieś obok. Tylko Micha jakoś nie chciał się przyłączyć. Ale przecież nie każde słoniątko lubi pizzę, prawda?
A ponieważ leżąc na podłodze zapomina się o wszystkich obowiązkach, zdjęć z zabawy nie ma. Za to wrzucam coś, co znalazłam wśród starych, staruteńkich zdjęć. Ja i mój młodszy brat. Na podłodze, a jakże, ale co my tam robiliśmy, nie mam zielonego pojęcia. Nie pytajcie.
A co wy robicie, żeby odpocząć w ciągu dnia?