Oj, przyznaję się bez bicia, zaniedbałam ostatnio projekt #bliskopad. Ale mam nadzieję, że od dziś znów ruszymy pełną parą. Wczorajszym tematem było „Zdjęcie co godzinę”. Dzisiaj miały być „listy”. Ale ponieważ z listami nic mi nie przychodziło do głowy, postanowiłam trochę sobie pozmieniać i dzisiaj zrobić temat wczorajszy. Tak więc, oto przed wami zdjęcia robione przeze mnie co godzinę. Zaczęliśmy co prawda dość późno, ale to wszystko wina tego, że ja przed kawą słabo funkcjonuję i całkiem zapomniałam o zadaniu. Dopiero jak o 10:00 udało mi się w końcu dopić zimną, bo jakżeby inaczej, poranną kawę, przypomniałam sobie wczorajsze postanowienie.
Zdjęcia zaczynają się o 10:30, zaraz po tym, jak udało nam się położyć Michę spać i można było wyciągnąć klocki.
11:30 – nie do końca jestem pewna o co chodzi, ale o 11:30 zastałam Kluska w kuchni przy przygotowywaniu takiej oto dekoracji.
12:30 Czas na relaks z książką.
13:30 Pierwsze wspólne malowanie. Ever.
14:30 Nasza copiątkowa wizyta w bibliotece
15:30 Powrót taty
I tu mamy lukę, bo jak tata przeją Kluski, to mama zajęła się internetem i zapomniała o bożym świecie. A potem zabrała Kluska i pojechała do fitness clubu. I zapomniała aparatu, a bateria w telefonie jak na złość akurat dogorywała.
18:30 – Usypianie Michy, czyli Micha w chuście
19:00 Za te braki między 15:30 a 18:00 zrobiłam jeszcze zdjęcie kolacji
19:30 Klusek macha „papa” bo idzie spać.
I tak mniej więcej wyglądał nasz dzisiejszy dzień.