Korale z jarzębiny

Teraz gender wygląda z każdej dziury, ale ja mimo wszystko postanowiłam zrobić z Kluskiem korale z jarzębiny. Taki jesienny klasyk. Głównie dlatego, że Kluskowi ostatnio przypadła do gustu piosenka, której nauczyłam się chyba w przedszkolu.

Jesienna piosenka

W ogóle jakoś tak dziwnie się składa, że jak Klusek chce żeby coś mu zaśpiewać, tak z niczego, to jedyne piosenki jakie przychodzą mi do głowy, to zazwyczaj piosenki, których nauczyłam się w dzieciństwie. I normalnie to do głowy by mi nie przyszło, że je pamiętam w ogóle, a że słowa jeszcze znam – to już całkiem. No ale zaczynam śpiewać i raptem się okazuje, że pamiętam. I to prawie wszystko.
Tekst piosenki jest prosty
Już lato odeszło i kwiaty przekwitły,
a jeszcze coś w słońcu się mieni.
To w polu i w lesie czerwienią się, spójrzcie,
korale, korale jesieni.
Ref. : Idzie lasem pani jesień,
jarzębinę w koszu niesie.
Daj korali nam troszeczkę,
nawleczemy na niteczkę.
Włożymy korale, korale czerwone
i biegać będziemy po lesie.
Będziemy śpiewali piosenkę jesienną,
niech echo daleko ja niesie.
Ref: Idzie lasem pani…
To tak na wszelki wypadek, jakby kogoś interesowało.

A wracając do korali

Myślałam, że Klusek da radę z igłą, ale niestety, po dwóch ukłuciach stracił zapał i kazał mi nawlekać. Nie stracił jednak zainteresowania i dzielnie odrywał kulki z gałązek, nakładał na igłę (potem ja przedzióbywałam) i przeciągał po sznurku.
W rezultacie wystarczyło nam na trzy sznury jarzębinowych korali – dla mnie, dla Kluska i dla tatusia. Micha nie dostał, bo „mógłby zjeść”.
korale z jarzębiny
korale z jarzębiny
korale z jarzębiny

 

korale z jarzębiny