Noszę się z zamiarem napisania tego postu już od dłuższego czasu. Szczerze przeraża mnie ilość rzeczy, które mają niby być niezbędne dla każdego dziecka. Kilka dni temu znalazłam w jakimś internetowym sklepie „daszek na ptaszek”. Produkt ten był w kategorii zatytułowanej „must have”. I to już w sumie przelało moją czarę…
Postanowiłam więc opisać jakich zakupów w komponowaniu wyprawki dla noworodka żałuję oraz tych, które wg wielu obecnych w internecie i gazetach list, są niezbędne, a moim zdaniem – do niczego się nie przydają.
Tego moim zadaniem nie potrzebuje wyprawka dla niemowlaka
Łóżeczko i materacyk.
Klusek okazał się dzieckiem, które nie nadawało się do samodzielnego spania. Szczególnie w nocy. A ja nie bardzo miałam siłę, żeby ciągle do niego wstawać. Ostatecznie więc na stałe przeniósł się do naszego łóżka. A łóżeczko z materacem wylądowało w piwnicy.
Więc nawet jeśli jesteście przeciwni spaniu z dzieckiem, z takich czy innych powodów, to polecam opcję z kupieniem samego materacyka. Wzorem „floor bed” polecanym przez panią Montessori. Jeśli okaże się, że dziecko chce samo spać to łóżeczko zawsze można dokupić. A jeśli jednak stwierdzicie, że może spać z wami, to ten wydatek na jakiś czas będziecie mogli odłożyć.
Pościel
Małym dzieciom nie potrzebna poduszka. Kołderka też w zasadzie nie, wystarczy kocyk, spod którego pewnie i tak szybko zaczną się wykopywać. Skoro nie potrzebna ani poduszka, ani kocyk, to i poszewki na nie raczej odpadają.
Nasz starszy Klusek ma prawie trzy lata i do tej pory nie chce spać ani na poduszce, ani pod kołdrą. Więc nam się to tylko przewraca po domu. Stanowczo można poczekać z tym zakupem.
Ręczniki, koniecznie z kapturkiem
Mamy dwa ( i używamy, jak już są), bo człowiek był młody i głupi i uwierzył, że są niezbędne. A zwykłym ręcznikiem równie dobrze wyciera się malucha.
Wózek 3 w 1
A w zasadzie gondola. Przy Klusku, od momentu pojawienia się w naszym domu chusty,(za co dziękujemy cioci Wioletce) gondola była w zasadzie nieużywana.
Spacerówka już później, jak najbardziej nam się przydawała, ale ponieważ spacerówki w takich wózkach są zazwyczaj wielkie i ciężkie, na co dzień posługiwaliśmy się używaną parasolką, którą kupiliśmy za 50 zł na allegro, z zamiarem „tylko na wakacje”, tak żeby łatwo było ją spakować do samochodu. To było w lipcu 2012. Używamy jej do tej pory. Chociaż ma swoje wady. Dużą wyciągamy tylko na śnieg.
A gdybyśmy nie kupili tego 3w1, można by było te pieniądze wykorzystać na lepszą spacerówkę.
Smoczki
Może się okazać, że nie będzie chciał smokać tak jak nasze Kluski. A znając życie i tak w szpitalnej wyprawce znajdzie się jakiś smoczek do wypróbowania. Ostatnio wyrzuciłam właśnie cztery w zasadzie nieużywane smoczki. A mogłam przecież kupić sobie za to coś ładnego 😉
Maść na odparzenia
Ogólnie bardzo przydatna. Czasami. Nam wystarczyło to co dostaliśmy w szpitalnej wyprawce, więc kupowanie jej na zapas mija się z celem.
Oliwka
Mam dwie butelki. Jedną kupiłam zanim miał się urodzić Klusek. Użyłam raz. Drugą dostałam jak urodził się Kluseczek. Pierwsza zaraz się przeterminuje – trzeba będzie wyrzucić. Druga postoi pewnie jeszcze trochę i też się przeterminuje. Oliwkę podobno stosuje się tylko w pierwszych dniach życia dziecka, później nie wolno. Ja nawet w pierwszych nie stosowałam. Mimo wszystko większość dzieci rodzi się bez większych problemów skórnych i ładowanie w nie paraffinumliquidum i aromatów uważam raczej za zbędne.
Szczotka i grzebień dla dzieci
No proszę was, wiele dzieci rodzi się bez włosków, a nawet jak i z włoskami to można je przecież uczesać zwykłym grzebieniem. Taką miękką szczotką i tak większej ilości włosów się nie rozczesze. U nas funkcjonuje w zasadzie jako zabawka dla Kluska. A grzebyka to w zasadzie nie używaliśmy. Pewnie może się przydać przy ciemieniuszce, ale nie wszystkie dzieci ją mają, więc kupowanie na wszelki wypadek do mnie nie przemawia.
Obcinacz lub nożyczki do paznokci dla dzieci
Nie mamy. Żyjemy. Chłopaki też paznokci obgryzać nie muszą.
Termometr do kąpieli
Nie mamy, żyjemy. Chłopaki nie poparzone. Na początku jak nie ufacie swojemu wyczuciu, można zawsze wsadzić zwykły termometr na chwilę. Ale znając życie, ta faza szybko minie.
Rożek i poduszki do karmienia
Nasi chłopcy w rożku nie czuli się komfortowo, woleli leżeć bez. Natomiast jeśli chodzi o poduszki do karmienia, to nigdy nie używałam. Po pierwsze dlatego, że musiałabym ją mieć zawsze pod ręką, bo karmiłam w różnych miejscach i o różnych porach. Po drugie – Klusek dosysał się do piersi niezależnie od pozycji, więc poduszka była niepotrzebna. Kluseczek natomiast dosysa się tylko na leżąco lub w chuście. Nakarmienie go na siedząco, z poduszką czy bez, jest raczej niemożliwe, chyba że nie jadł cztery godziny i mleko jest już tylko tym o czym marzy. Ale wtedy poduszka też już nic nie wnosi.
I to by pewnie na razie było tyle. Niedługo nasmaruję pewnie coś na temat ubranek, ale to dłuższy temat.
Może macie coś do dodania do tej listy? Albo z czymś się kompletnie nie zgadzacie? Chętnie się dowiem.