Starszy Klusek – jak przygotować dziecko na narodziny rodzeństwa

Uprzedzam – kolejny post przemyśleniowy.

 

Jak wiadomo Klusek jakiś czas temu został starszym bratem. W związku z tym często słyszymy pytania o to, jak sobie w tej roli radzi. Z resztą pytania tego typu słyszymy już w zasadzie odkąd Kluseczek pokazał w postaci dwóch kresek na teście.
Pomyślałam więc, że napiszę kilka słów na temat tego,  jak przygotować dziecko na narodziny rodzeństwa. Zacznę od początku.

Już w ciąży

Praktycznie od początku ciąży Klusek był na bieżąco informowany o tym, że coś się dzieje. Wiedział, że mama ma w brzuszku dzidziusia, czasem nawet rozmawialiśmy o tym co on tam robi. Opowiadałam mu też o tym, że i on był w moim brzuszku. Oglądaliśmy zdjęcia robione tuż po jego urodzinach. Klusek zaczął też się interesować niemowlakami spotykanymi na ulicy czy w poczekalni u lekarza. Kupiliśmy też  książeczkę na ten temat. Zuzia i nowy dzidziuś. Chociaż książek tego typu jest dość dużo na rynku, to w siedleckich księgarniach znaleźliśmy tylko to. Wszystko po to, żeby Klusek wiedział czego może się spodziewać. Jak wiadomo ludzie ogólnie stresują się w sytuacji, kiedy nie wiedzą co się dzieje. Dzieci nie są tu inne.

Trzeba mówić prawdę

Starałam się też Kluskowi uzmysłowić, że ten nasz Kluseczek jak się urodzi będzie malutki i niewiele będzie potrafił. I muszę przyznać dziwi mnie fakt, że tak wiele osób podczas mojej ciąży mówiło Kluskowi, że będzie się bawił z małym dzidziusiem. I nie uważam, żeby to był dobry sposób na zachęcanie dziecka do kontaktów z jeszcze nienarodzonym niemowlakiem. Bo przecież skąd to dziecko ma wiedzieć, że my tak w dłuższej perspektywie mówimy? Ma za mało doświadczeń w tej dziedzinie, żeby to skorygować sobie odpowiednio. I rezultat może być taki, że jak już się taki niemowlak urodzi, starszy brat go obejrzy, spróbuje może podzielić się zabawką, ale szybko stwierdzi, że dzidziuś się do tego nie nadaje. I w najlepszych okolicznościach, przestanie się nim interesować. Albo nawet poczuje się troszkę oszukany. I w sumie nawet słusznie.
Klusek był informowany, więc o tym, że noworodek niewiele może, ale będziemy mogli sobie z nim razem poleżeć i się poprzytulać, jak już się urodzi. Klusek przyjął to dość dobrze. Nawet kiedy spotkaliśmy się ze znajomymi, którzy mają taką niewiele starszą noworodkę, Klusek po prostu się  koło niej położył i oglądał jej nóżki i rączki.

Najtrudniejsze – zaufać dziecku

Nie przewidziałam, tylko jednej rzeczy. Mianowicie, że Klusek praktykuje raczej leżenie czynne i z częstą zmianą kierunków i poziomów. A to może wywoływać pewne obawy o dobrostan Kluseczka.
I tu przejść można do kolejnej kwestii. Jedną z trudniejszych rzeczy jest patrzenie na to jak Klusek obcuje z Kluseczkiem. Co chwila ciśnie mi się na usta: „Nie rusz… nie dotykaj… tego nie rób…” Staram się jednak powstrzymywać i o ile Klusek na nic nie choruje, nie wkłada Kluseczkowi palców do oczu, albo nie kładzie się na niego całym swoim ciężarem, staram się nic nie mówić. W końcu jak Klusek ma polubić kogoś, do kogo nie może się zbliżać i kogo nie może dotykać? Szczególnie, że nasz Klusek należy raczej do dzieci przytulnych i całuśnych.

Rezultaty

No i na pewno Klusek jest o Kluseczka trochę zazdrosny. Też chciałby żeby go nosić, częściej dawać cycka, więcej się z nim bawić. Ale objawia się to bardziej smutkiem i płaczem niż agresją skierowaną przeciw Kluseczkowi.
Jako starszy brat Klusek pilnuje, żeby Kluseczek nie został w domu, kiedy wychodzimy, żeby go wytrzeć jak mu się uleje, żeby nie hałasować kiedy Kluseczek śpi (co prawda sam Klusek nie zawsze o tym pamięta), żeby mu włączyć pozytywkę kiedy płacze… Lubi też go przytulać, całować, bujać, przetaczać z boku na bok, ciągać za rączki i na wszelkie pytania o to, czy odda Kluseczka (wierzcie lub nie, ale pytają nas o to dość często podczas spacerów na mieście), zawsze odpowiada, że nie.

  • Mam nadzieję, że u nas też tak będzie! :-)

  • Trzymam kciuki:)