Jak nauczyć dziecko picia z kubka, wnioski z własnych bęłdów

Słów kilka na temat picia, zwanego potocznie „pij pij”. Otóż, tak sobie ostatnio przeglądałam zestaw naczyń do picia zakupionych dla Kluska i doszłam do wniosku, że wydaliśmy trochę pieniążków na marne.

Butelki

Najpierw były butelki, z których Klusek w ogóle nie chciał pić (no może poza pierwszym miesiącem życia). Kupiliśmy chyba z pięć, bo cztery do laktatora (w końcu Matka-Polka-Pracująca jestem),a piąta Lovi. Później co prawda Klusek nauczył się z nich pić, nie pamiętam kiedy to było dokładnie, ale gdzieś pewnie koło siódmego czy ósmego miesiąca życia, ale długo, długo nie mógł jeszcze wpaść na pomysł, żeby taką butelkę sobie podnieść do góry. Więc pił tylko jak mu się odpowiednio trzymało. Samodzielnie pić z butelki nauczył się w sumie dopiero ostatnio, i to chyba tylko dlatego, że został brutalnie odstawiony od cycka między godziną 22:00 a 4:00. I wtedy jest tylko butelka. A że mama trochę przysypiała trzymając butelkę, w końcu Klusek postanowił wziąć sprawy we własne rączki.

Niekapki

Ponieważ nie chciał pić z butelki, kombinowaliśmy z niekapkiem. Najpierw takim zwykłym z Canpola za kilkanaście złotych. Żadnych postępów. Później przyszedł czas na niekapek Lovi, taki bez ustnika, za to z uszczelką, to już był wydatek kilkudziesięciu złotych. Trochę się nim pobawił, ale pić nie chciał.

Proste rozwiązania

A do czego zmierzam? A do tego, że to chyba własna nasza głupota była. Człowiek naczytał się gazet, reklam naoglądał i wymyślał nie wiadomo co. A wystarczyło trochę cierpliwości i głupi kieliszek do wódki i po sprawie. I tak – zdaję sobie sprawę z tego, że niektórym może się wydawać, że wpędzamy dziecko w alkoholizm, ale jakby nie przymierzał, szklanka była na początku dla niego trochę za duża, a kieliszek idealnie pasował do małej rączki.

 

Nasz Klusek miał pewnie z osiem miesięcy jak zaczęliśmy picie z kieliszka. Oczywiście najpierw było więcej zabawy i rozlewania, ale i do buzi trochę trafiało (grunt to nie lać za dużo naraz). Jak widać w październiku pił już sprawnie i samodzielnie. Chociaż akurat ten kieliszek zginął śmiercią tragiczną. Tuż przed samym końcem imprezy.

W grudniu już przerzuciliśmy się na literatkę, bo do kieliszka za często trzeba było dolewać. A teraz to już w zasadzie z wszystkiego wypije. A niekapki leżą i się kurzą. Może ktoś chce? Oddamy – nieużywane :)