Własny pokój?
Każde dziecko powinno mieć swoją przestrzeń. Ale czy jest sens organizować oddzielny pokój dla malucha, jeśli w mieszkaniu jest mało miejsca? Jako że nasze mieszkanko do największych nie należy, na chwilę obecną nie ma możliwości, żeby nasz Klusek miał własny pokój. Zamiast tego zrobiliśmy mu własny kawałek kuchni. Dostał całą jedną ścianę, a na niej swoją półeczkę, do której bez problemu sięga. A co jest na półeczce – zobaczcie sami: koszyczek ze zwierzątkami, koszyczek z książeczkami, filiżanka z przekąską na czarną godzinę, samochodziki, koszyczek z magnesami (do zabawy na lodówce) i koszyczek na wszystkie inne drobiazgi, którymi akurat w danej chwili bawi się nasz Klusek.
Miejsce na drobiazgi
Ten dodatkowy koszyczek na wszystko to upgrate do pierwotnej wersji, bo zawsze zostawały nam jakieś drobiazgi, które nie miały własnego miejsca. Są to zazwyczaj rzeczy, które normalnie w domu mają swoje miejsce – korale, łyżki, spinacze do bielizny, lub takie, które trzeba niedługo wyrzucić – opakowania, popsute pudełko po bańkach itd. Nie ma więc sensu przyporządkowywać im na stałe jakiegoś miejsca – mają miejsce zbiorowe.
Stałe miejsce
System koszyczków i względnie stałych miejsc ułatwia sprzątanie po zabawie, a zauważyłam nawet, że sam Klusek czasem już coś odstawi na półkę, tak całkiem sam z siebie. Dodatkowo pod półeczką mamy zdjęcia domowych zwierzątek, duże drewniane zabawki, wspomniane już kiedyś wiaderko z pamiątkami znad morza i nowy wynalazek – panel świetlny własnej roboty (ale o nim napiszę innym razem). Zabawki oczywiście zmieniają się co dwa, trzy tygodnie, ale układ zostaje mniej więcej ten sam.
A Wasze Kluski mają własne pokoiki?