Powoli zaczynamy wprowadzać do diety Kluska nowe rzeczy. A ponieważ bardziej niż papki, przemawia do mnie fakt, że dzieci to zdolne bestie i w gruncie rzeczy mali ludzie, zrzekliśmy się miksowania na rzecz starszych metod, które obecnie są znane pod nazwą BLW (baby-led weaning lub w wersji polskiej – bobas lubi wybór). W skrócie chodzi o to, że dzieci tak naprawdę powinny jeść to wszystko co dorośli, o ile oczywiście jest to zdrowe.
Bez papek
Niczego nie trzeba miksować, wystarczy że będzie w kawałkach pasujących do małej rączki i dziecko na pewno da sobie z tym radę. Oczywiście na początku więcej jest zabawy i prób niż faktycznego jedzenia, ale ponieważ dziecko tak czy siak jest na cycku, nie ma to większego znaczenia.
Dziecko wie kiedy zacząć
Wg tej metody, dziecko samo zazwyczaj wie kiedy powinno zacząć eksperymentować z jedzeniem. Zaczyna się wtedy interesować tym co jedzą rodzice, a nawet zabiera jedzenie z talerza i samo próbuje jeść. Zazwyczaj jest to w okolicach szóstego miesiąca, kiedy dziecko już samo może siedzieć. Powinno być już wtedy gotowe fizycznie do jedzenia.
Nasze początki
Nasz Klusek jeszcze nie siedzi zbyt dobrze. Ale będąc w chuście, czy na kolanach zaczął się widocznie domagać swojej porcji z tego co jem. Pomyślałam więc, czemu by nie spróbować? W piątek dostał kawałek chleba i sera żółtego. Większość oczywiście wylądowała na podłodze, ale trochę sobie pomemłał. Przy obiedzie od babci wysępił zupę i nie dał przestać się karmić dopóki się nie najadł. To samo było z jogurtem czy zupą z dyni. Bałaganu oczywiście co niemiara, ale czego się nie robi dla uniknięcia papek?:)
W sumie to nie wiem czy o końca dobrze robię, ale co? Mam mu jedzenia odmawiać jak się domaga? Chyba nie. Na koniec, dla tych, którzy przebrnęli przez przydługi wstęp – dwa zdjęcia z naszych prób dyniowych.